Już chyba nikt nie ma wątpliwości, że wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego nie odpowiadają rzeczywistości. W internecie co rusz pojawiają się dowody na to, że oddano głosy na kandydata, przy którego nazwisku w oficjalnym protokole widniało zero oddanych głosów.
Wczorajszy film ujawniony przez Antoniego Macierewicza, wiceprezesa PiS‑u, oraz Annę Sikorę, pełnomocnika akcji Uczciwe-Wybory.pl, pokazuje złamanie prawa przez członków jednej z warszawskich obwodowych komisji wyborczych. Nie dość, że nie wywiesili oni protokołu wyborczego, to jeszcze ganiali wieczorem po mieście z kartami do głosowania, które taszczyli w workach na plecach. Dodatkowe podejrzenia wzbudza to, że w tym roku było ćwierć miliona nieważnych głosów, podczas gdy w poprzednich wyborach do PE o połowę mniej. Groteskowość całej sytuacji potęgują pokrętne tłumaczenia członków PKW, że dlatego przez kilkanaście godzin liczyli ostatnie 3 proc. oddanych głosów, ponieważ… była burza. Mam nadzieję, że wszystkie wątpliwe sprawy dotyczące ostatnich wyborów zostaną dogłębnie wyjaśnione przez Sąd Najwyższy. I mam nadzieję, że nie w postaci orzeczenia, iż „fałszerstwa wprawdzie były, ale nie miały wpływu na wynik wyborów”.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Dorota Kania