Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Katarzyna Gójska-Hejke,
23.05.2014 09:21

Niepokojąca alergia na normalność

Są w Polsce sprawy, wobec których zaproponowanie dodatkowej kontroli uczciwości doprowadza środowisko polityczne Donalda Tuska i sprzyjające mu media do niewyobrażalnej wręcz histerii. Pierwsz

Są w Polsce sprawy, wobec których zaproponowanie dodatkowej kontroli uczciwości doprowadza środowisko polityczne Donalda Tuska i sprzyjające mu media do niewyobrażalnej wręcz histerii. Pierwsza z nich to badanie przyczyn katastrofy smoleńskiej. Druga – sprawdzanie prawidłowości liczenia głosów podczas wyborów. Spójrzmy na obie sprawy chłodnym okiem. Ani rząd, ani tym bardziej media nie powinny mieć najmniejszego interesu w ograniczaniu zaufania choćby części opinii publicznej do sposobu prowadzenia śledztwa w sprawie tragedii z 10 kwietnia czy wyborów. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie. Zadający krytyczne pytania wobec oficjalnych ustaleń dotyczących Smoleńska spychani są w prorządowym przekazie medialnym na pozycje szaleńców zionących chęcią wywołania wojny czy dzielenia Polaków. Z kolei ci, którzy organizują obywatelski ruch kontroli uczciwości wyborów, określani są mianem niszczycieli polskiej demokracji. Jaki problem mają politycy Platformy Obywatelskiej i wspierający ich dziennikarze z obywatelami, którzy organizują dodatkowy, społeczny system liczenia głosów? Jeżeli wybory w Polsce są wolne od fałszerstw, to powinni jedynie przyklasnąć takiemu pomysłowi – nie dość, iż potwierdzi on ich racje, to jeszcze zmobilizuje sporą grupę obywateli do wspierania demokratycznych procedur. Problem jednak w tym, że środowisko sprawujące władzę w Polsce z jakiegoś powodu boi się kontroli społecznej. Z uporem charakterystycznym dla państwa zgoła innego niż demokratyczne tworzy zasieki przed obywatelami, którzy nie idą po sznurku propagandowego przekazu medialnego, lecz domagają się dostępu do faktów czy dokumentów. W przypadku śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej taka postawa instytucji państwa aż bije po oczach. W kwestii obywatelskiej kontroli uczciwości wyborów uzewnętrzniła się bardzo wyraźnie dopiero wówczas, gdy Prawo i Sprawiedliwość ogłosiło, że dojdzie do niej już podczas najbliższego głosowania. Władza, która boczy się na konieczność poddania się kontroli społecznej, nie jest zjawiskiem wyjątkowym. Ale władza, która używa wyszukanych instrumentów prawnych (patrz sprawa wyjaśniania przyczyn katastrofy smoleńskiej) i wzmożonej propagandy (wobec obywatelskiej kontroli wyborów), by nie dopuścić obywateli do należącej się im wiedzy i skorzystania z zagwarantowanych swobód, naraża się na zarzut niedemokratyczności.

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane