Donald Tusk został zaproszony przez parlamentarny zespół ds. skutków działalności komisji weryfikacyjnej WSI. Posiedzenie dotyczyło rzekomego tłumaczenia na język rosyjski raportu z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych przed jego oficjalną publikacją, co „ujawnił” jeden z tygodników. Ta kompletnie nieprawdziwa informacja nie schodziła z czołówek mainstreamowych mediów przez kilka dni. W komentowanie „skandalu” zaangażowali się m.in. premier Donald Tusk oraz Janusz Palikot, który powiedział wprost, że chodzi mu o wyeliminowanie Antoniego Macierewicza z życia publicznego.
Po udowodnieniu, że żadnego wcześniejszego tłumaczenia nie było, ci, którzy wcześniej ochoczo komentowali „newsa” – zamilkli. Nie można jednak tej sprawy pozostawić bez komentarza, ponieważ pokazała ona nie tylko służalczość i gorliwość prorządowych dziennikarzy w zwalczaniu prawicy. Pokazała także, z czym będziemy mieli do czynienia w zbliżających się kampaniach wyborczych. Skoro teraz nie ma żadnych oporów przed prowokacją i szermowaniem kłamstwem, tym bardziej te środki zostaną użyte w wyborczej rozgrywce.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Dorota Kania