Słuchając ostatnich wypowiedzi rektora Politechniki Warszawskiej oraz rektora AGH, mam wrażenie, że cofnęliśmy się do czasów głębokiego PRL-u. Już w latach 70. bowiem środowiska uniwersyteckie w PRL-u starały się chronić swoich pracowników.
Normą była obrona przed politycznymi atakami, a nie współuczestnictwo w nich. Choć zdarzały się od niej wyjątki, to jednak dość powszechnie starano się ją utrzymać. Mam wrażenie, że to już przeszłość. Rektor politechniki w ten sposób wypowiada się o naukowcach nieuznających oficjalnej wersji katastrofy smoleńskiej, ponieważ czuje, że współuczestniczenie w politycznej nagonce go nie skompromituje. Widać wyraźnie, jak monopol władzy PO spowodował ponowne uaktywnienie się w środowiskach uniwersyteckich zachowań z okresu głębokiego komunizmu.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Zdzisław Krasnodębski