Polscy parlamentarzyści wzięli udział w Międzynarodowych Igrzyskach Parlamentarzystów. Ową wyjątkową imprezę wymyślili na Kremlu cztery lata temu. Ma służyć budowaniu nieformalnych relacji – biorąc pod uwagę fakt, iż fecie patronuje były podpułkownik KGB oraz jego świta, należałoby wykrzesać z siebie minimum rozsądku i potraktować uroczystość jako spotkanie, na którym nie należy się pokazywać.
Posłowie Rzeczypospolitej uznali jednak inaczej. Silnym składem ruszyli do Moskwy, by – jak ogłosił szef sejmowej Komisji Kultury Fizycznej i Sportu –
ocieplać stosunki z Rosjanami. Trudu przy tym nie szczędzono. Poseł Platformy Obywatelskiej o nazwisku Kosecki wspierał drużynę rosyjską przeciwko zespołowi „reszty świata”. Swoją drogą akurat dla niego ów mecz mógł mieć wymiar wręcz sentymentalny – w końcu ZOMO, w którego szeregach służył, miało w sobie coś ze starcia Rosji z resztą świata
. Kosecki bawił się ramię w ramię z deputowanym Ługowojem, ściganym przez Brytyjczyków za udział w zamordowaniu Aleksandra Litwinienki. Z kolei poseł Dolata (PiS) jak lew walczył o tytuł mistrza w badmintonie. Dopiął swego. „
Zwycięstwo w Moskwie smakuje wspaniale” – przeżywał kometkowy król.
Rzeczywiście, po występie w takim opisanym wyżej towarzystwie trudno wyobrazić sobie większą wiktorię posła Dolaty, bo ta zdaje się idealnie pasować do jego poczucia smaku. Ja mam z kolei nadzieję, że wyborcy wszystkich polskich parlamentarnych sportowców, bratających się z osobnikami pokroju mordercy Ługowoja, pokierują się własnym poczuciem smaku i podczas najbliższych wyborów pokażą całej tej żenującej reprezentacji out.
Źródło: Gazeta Polska
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Katarzyna Gójska-Hejke