„Dzień dobry panom” – tak Monika Olejnik przywitała polityków w programie „7. dzień tygodnia”. A wśród nich… Annę Grodzką. Czyżby ten akt nietolerancji oznaczał zmianę poglądów dziennikarki na faszystowskie? Cóż, kto z kim przestaje, takim się staje.
Od jakiegoś czasu ulubionym gościem Olejnik stał się Roman Giertych, niegdyś przedstawiany przez media niemal jako Führer faszystowskich bojówek. Przeszłość ta nie przeszkadza Olejnik obsadzać Giertycha, jak ostatnio, w roli… obrońcy demokracji zagrożonej przez populizm Jarosława Kaczyńskiego. Pytanie tylko, czy widzowie Olejnik nadążyli. Czy na widok Giertycha nie myślą już odruchowo „ten ohydny naziol”, tylko „ten błyskotliwy adwokat, obrońca demokracji”? Bo sama aryjska blondynka Olejnik nie ma problemów z nadążeniem. Transwestytów już obraża, no może jeszcze pięciu piw nie zamawia, ale i na to przyjdzie czas.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Piotr Lisiewicz