Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Nie „Łączka”, lecz centrum Warszawy

Pracownicy IPN, wspierani przez setki wolontariuszy, odnajdują ciała Żołnierzy Antykomunistycznego Powstania. Wiemy, że wśród odszukanych i zidentyfikowanych są m.in. Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka” i Hieronim Dekutowski „Zapora”. Przed grupą profeso

Pracownicy IPN, wspierani przez setki wolontariuszy, odnajdują ciała Żołnierzy Antykomunistycznego Powstania. Wiemy, że wśród odszukanych i zidentyfikowanych są m.in. Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka” i Hieronim Dekutowski „Zapora”. Przed grupą profesora Krzysztofa Szwagrzyka kolejna, niezwykle trudna tura poszukiwań. Niepodległa Polska powraca po swoich bohaterów, powraca na pole bitwy i odnajduje ich szczątki. To nasza najbardziej elementarna powinność, można powiedzieć – minimalna cena, jaką musimy zapłacić za ICH, niemożliwy do przecenienia, wkład w naszą wolność. Jednocześnie rozpoczęła się dyskusja, gdzie powinni spocząć Niezłomni, wydobywani po dziesięcioleciach z ubeckich dołów śmierci. Pierwsze głosy wskazują na specjalną kwaterę nieopodal „Łączki” na warszawskich Powązkach Wojskowych, czyli tuż obok miejsca, które przez lata było dla Nich pohańbieniem. Czy rzeczywiście jest ono najbardziej właściwe? Wątpię. Pogrzeb Żołnierzy Antykomunistycznego Powstania powinien być wielką manifestacją patriotyczną, triumfem polskiego pragnienia wolności, które – choć po tragicznym boju – zwyciężyło najbardziej demoniczny i antyludzki totalitaryzm, jakim był Związek Sowiecki. Szendzielarz, Pilecki, Ciepliński, Dekutowski i wielu, wielu innych powinno stać się inspiracją dla przyszłych pokoleń Polaków. Ich odwaga, szacunek dla ojczyzny, poczucie godności, zdolność poświęcenia dla dobra współobywateli, wrażliwość na cierpienie i niesprawiedliwość innych oraz uczciwość to drogowskazy dla nas wszystkich.

Można powiedzieć, że przed Nimi jest jeszcze jedna – ostatnia już – bitwa. Mówiąc słowami Marszałka, o „nie niewolniczą” świadomość przyszłych pokoleń. By ją wygrać, Żołnierze Wyklęci muszą wejść do świadomości wszystkich Polaków. Wiedza o Nich musi stać się powszechna. Ta misja wymaga nadzwyczajnych środków. Warszawskie Powązki Wojskowe są nekropolią szczególną. 1 sierpnia kipią polskością. Są tam mogiły wielu wspaniałych, którzy żyli i walczyli dla Orła w koronie, ale są też groby barbarzyńców mających za nic i godło, i los Polski. To sprawia, niestety, że cmentarz ten jest odbiciem postkomunizmu. Degrengolady, w której kat jest traktowany tak samo lub lepiej od swojej ofiary, a dowódcy walczący z okupantem – tak jak okupant. Był czas, by to zmienić. W latach 90. Liga Republikańska rozpoczęła akcję zbierania podpisów pod wnioskiem o przeniesienie zbrodniarzy komunistycznych na inny cmentarz. Nie chodziło o odwet czy bezczeszczenie, lecz o prawdę i szacunek dla niej. Cały proces miał się odbyć godnie, spokojnie. Tak się jednak nie stało, choć idea spotkała się z niezwykle pozytywnym przyjęciem środowiska żołnierzy AK czy Wyklętych.

Miejsce spoczynku tych, których odnajdujemy po latach, powinno być nieskażone historią sowieckiego zniewolenia Polski. Powinno być majestatyczne, by stać się nie tylko godną mogiłą, ale także pomnikiem naszego niezłomnego dążenia do samostanowienia. Zatem nie Powązki, lecz centrum Warszawy! Wybudujmy Miejsce Pamięci Narodowej choćby na placu Marszałka Piłsudskiego, tuż przy Grobie Nieznanego Żołnierza, czy złóżmy Ich szczątki w podziemiach Archikatedry Świętego Jana, by nikt nigdy nie wątpił w prawdziwość przesłania ostatniej zwrotki „Marszu Oddziału Zapory”: „Pomylił się Stalin, pomylił się kat, / a z nim ta zdziczała hołota. / Za Katyń, za Zamek, za Sybir, za krew / zapłaci »Zapory« piechota”.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Katarzyna Gójska-Hejke