Została wam tylko histeria
Zachowanie aktywu z Czerskiej (i wszelkich jego odnóg) przez ostatnie tygodnie poprzedzające trzecią rocznicę katastrofy smoleńskiej przypominało szaleńca, który na środku ruchliwej ulicy wali głową w mur, licząc na wywołanie poruszenia przechodniów.
Podobną skuteczność ma ostatnia akcja propagandowa utrwalaczy kłamstwa smoleńskiego. Wściekłe ataki na „Anatomię upadku” i jej autorkę, na zespół parlamentarny kierowany przez Antoniego Macierewicza są jak widziana po raz setny furia dobrze już znanego świra. Bo w rzeczy samej czcicielom pancernej brzozy, mitu o pijaństwie na pokładzie rządowego samolotu, prezydencie, który żądał lądowania za wszelką cenę, i wszelkich innych zabobonów, nie pozostało już nic poza histerią.
Ci mniej zawzięci albo bardziej strachliwi pierzchli z placu boju – tak aktywni do niedawna członkowie komisji Millera, po opublikowaniu dokumentów ukazujących miejsce katastrofy tuż po jej zajściu, rozpłynęli się jak kamfora – pozostała garstka fanatyków, która z szaleńczym uporem rąbie nieszczęsnymi czaszkami w propagandowy mur. Ale wiele nie wytłucze – sprawa wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej jest już przesądzona. Nie jesteśmy jeszcze w stanie zrekonstruować każdej jej sekundy, ale mamy pewność, że jej propagandowa wersja jest nie do utrzymania. Kłamstwo smoleńskie przegrało. Teraz czas na prawdę. A później na sprawiedliwość. Szaleńcze spazmy w ostatnich tygodniach to znak, że druga strona też to wie.