Nawet podczas tej rozmowy nie uwierzyłem, że dam radę stać się elementem tego zespołu w gazecie, której czytelnikiem przecież już byłem. Niewiele z tego wszystkiego zapamiętałem. Wiem, że CV, które wydrukowałem, zabrałem ze sobą do domu. Usłyszałem również, że dziennikarstwo to niewdzięczny zawód, w którym ważne jest, że można na kimś polegać. Zapamiętałem tę lekcję i staram się na tyle, na ile umiem, nie zawodzić. Całej reszty nauczyłem się od kolegów z działu krajowego – choć pierwszy tekst napisałem do działu zagranicznego o wyborach w Górnym Karabachu (bardzo poważny, na całe 600 znaków). Z tych początków zapamiętałem również, że stresowałem się odezwać w towarzystwie moich dzisiejszych przyjaciół. Tak po prostu, żeby nie wyjść na wioskowego głupka. Przez długi czas zresztą dla wszystkich byłem Panem Jackiem. To zasługa Igora Szczęsnowicza, z którym przeszedłem na „ty” jako pierwszym. Zwykł on wypowiadać do kolegów zdania w stylu: „Możecie poprosić dla mnie Jacka, a dla was Pana Jacka”. Stąd też, gdy wymyślałem tytuł felietonu w tygodniku „GP”, Wojtek Mucha podpowiedział: „Pan Jacek dla Ciebie”. 10-lecie to dobra okazja, żeby powiedzieć wszystkim: „Dziękuję”. Bohater filmu „Notting Hill” powiedział, że dzisiejsze gazety wyściełają jutrzejsze śmietniki. To prawda. Codziennie ma się nową szansę. Otwiera nowy rozdział. Dziękuję za te 10 lat szans. Przede wszystkim Czytelnikom, bo bez nich nic by się nie udało.
10 lat szans
„Gazeta Polska Codziennie” obchodzi swoje 10-lecie. Pamiętam, gdy w lipcu 2012 roku przyszedłem na rozmowę do pokoju wicenaczelnej Katarzyny Gójskiej. Nie umiałem nic. Nie miałem żadnego dorobku i żadnych wielkich planów. Chciałem spróbować.