GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

Witold Newelicz z wyjątkowym wyróżnieniem. Nasz korespondent o rosyjskiej wojnie: "Ten sam stalinowski terror"

Z wojną mam tyle wspólnego, że obserwuję te zmagania i je dokumentuję. Cieszę się, choć oczywiście nie dla nagród robię to wszystko - mówi nam Witold Newelicz, wydawca, reporter wojenny na Ukrainie, dziennikarz Telewizji Republika, który został uhonorowany medalem im. biskupa Józef Gawliny. Rozmawiamy z nim o nagrodzie, ale też obecnej sytuacji za wschodnią granicą.

Rzetelna relacja z Ukrainy doceniona. Witold Newelicz z medalem im. wybitnego biskupa polowego WP
Rzetelna relacja z Ukrainy doceniona. Witold Newelicz z medalem im. wybitnego biskupa polowego WP
fot. niezalezna.pl

Dziennikarz Telewizji Republika Witold Newelicz został uhonorowany medalem im. biskupa Józef Gawliny. Medal osobiście wręczył mu Kazimierz Głowacki ze Związku Polaków w Niemczech. Jak przekazał nam Newelicz, medal otrzymał decyzją kapituły raciborskiego Klubu Rodło za całokształt pracy dziennikarskiej na Ukrainie.

- Jestem zaszczycony uhonorowaniem mnie medalem im. biskupa Józefa Gawliny, generała dywizji Wojska Polskiego, biskupa polowego Wojska Polskiego – mówi nam. Podkreśla, że nieczęsto zdarza się, aby medal otrzymał cywil. - Z wojną mam tyle wspólnego, że obserwuję te zmagania i je dokumentuję. Cieszę się, choć oczywiście nie dla nagród robię to wszystko – słyszymy.

„Sytuacja jest tragiczna”

Newelicz przebywa obecnie w Polsce, po długim pobycie w okolicach Nowej Kachowki. Pytany o sytuację w kraju, odpowiada:

„Sytuacja jest tragiczna dla tego kraju. Kraju zdradzonego i napadniętego o świcie. To już 15 miesięcy wojny absolutnie wyniszczającej. Obserwowałem zagładę miasta Bachmut. Bywałem tam codziennie, widziałem to na własne oczy”.

- Teraz dokumentowałem niesłychaną zbrodnię – wybuch na tamie w Nowej Kachowce. Widzę, jakie skutki to poczyniło – mówi nam.

- Dostrzegam, że walka Ukraińców z – jakkolwiek byśmy ich nie nazwali; Sowieci, Rosja, kacapia czy moskalia – to cały czas to samo. Tu się nic nie zmienia. Widzę ten sam stalinowski terror – dzieli się refleksją.

Dopytywany o zagrożenie zniszczenia elektrowni atomowej przez Rosjan, uspokaja:

„Rosjanie w perspektywie skutecznej kontrofensywy ukraińskiej mogą zrobić praktycznie wszystko. Wariantu atomowego nie brałbym jednak pod uwagę - warunki geograficzne są takie, że skutki byłyby dotkliwe także dla Rosji. Wszelkich innych metod możemy się spodziewać, nie zaś atomu. To zbyt obosieczna broń. Nie jest to zalanie kilku miejscowości na terytorium Rosji… Skala tego kataklizmu byłaby przeokrutna”.

Tłumaczy, że „sam szantaż atomowy jest na użytek Zachodu, aby wystraszyć i wymusić konkretne ustępstwa”. - Na pewno nie działa to na Ukrainki i Ukraińców – dodaje.

Na koniec zdradza plan na najbliższe dni:

„Mam kilka rzeczy do załatwienia w Polsce i wracam na Ukrainę. Chciałbym wybrać się na tereny, z których zeszła już woda. Oczywiście problemem jest kwestia bezpieczeństwa – wraz z wodą przemieściły się miny. Jestem po rozmowie z przyjaciółmi na miejscu – zabiorą mnie tam. W środę wyjeżdżam”.

Z Bogiem, Witku.

Przejmujące relacje korespondenta Strefy Wolnego Słowa z wojny na Ukrainie wielokrotnie publikowaliśmy na łamach Niezalezna.pl.

 

 

 



Źródło: niezalezna.pl

Grzegorz Broński,am