- Po przegranej przez Armię Czerwoną Bitwie Warszawskiej władze sowieckie uznały kulturę i sztukę za istotny instrument propagandy rewolucyjnej w Europie. Guru współczesnej zachodniej koncepcji marksizmu kulturowego to Lew Trocki. Człowiek kultury, który zakładał Armię Czerwoną – mówi malarz Piotr Paweł Drozdowicz. Dziś o 22.00 będzie on gościem Piotra Lisiewicza w Wywiadzie z chuliganem w Telewizji Republika.
Piotr Paweł Drozdowicz zajmuje się malarstwem olejnym, akwarelą oraz malarstwem ściennym, jest absolwentem poznańskiej Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu, jako stypendysta rządu francuskiego odbył staż artystyczny w l’Ecole des Beaux-Arts w Rennes we Francji. Nie boi się ostro krytykować sztuki współczesnej.
Niezwykle ciekawie opowiada o korzeniach nurtów awangardowych:
Bolszewicy uświadomili sobie siłę kultury w 1920 r. dzięki Polsce, naszej niezwykłej wierze, polskiej kulturze, którą potrafiliśmy budować nie mając państwowości. O tego czasu rozpoczęli wykorzystywanie sztuki jako głównego oręża walki politycznej. I to zostało do dzisiaj.
Jak podkreśla, sztuka współczesna jest ludziom sztucznie narzucana. - Prawdą jest, że większość społeczeństwa nie chce spontanicznie uznać sztuki współczesnej, więc trzeba stosować siłę polityczną i przewagę instytucjonalną, publiczne fundusze, by to „dobrodziejstwo” przyjęto. Czemu nie po prostu sztuka, sztuka dobra albo zła? Dlatego, że zostały odrzucone wszelkie kryteria oceny i rozumowa argumentacja - pozostaje więc dominacja siłowa – pisał niedawno w czasopiśmie „Obieg”.
O swoich studiach na poznańskiej ASP mówi w rozmowie z Piotrem Lisiewiczem: - A propos wolności: wszystko można było tworzyć, ale jeśli ja zrobiłem coś klasycznego, to był wielki skandal, bulwersacja. Można rzygać na płótno. Jak akcjoniści wiedeńscy, u których wszystkie wydzieliny, które człowiek może z siebie wydobyć, były celebrowane jak na mszy. Namalowanie klasycznego obrazu przeze mnie okazało się aktem walki, klinem w system.