Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Anna Popek w "Gazecie Polskiej" o Republice: My i widzowie jesteśmy jedną wielką rodziną!

W ramach podziękowania za wsparcie dajemy widzom szczerość, szacunek i zaangażowanie. Materialne wsparcie również jest ważne, bo to dla nas być albo nie być. Myślę, że jednak pieniądze same w sobie nie są tak ważne jak więź, która się rozwija między nami a widzami. Jesteśmy jedną wielką Republikańską rodziną. Do każdego widza chcemy swoją życzliwością, pozytywną energią dotrzeć – mówi "Gazecie Polskiej" Anna Popek, dziennikarka Telewizji Republika, prowadząca poranne pasmo „Wstajemy”.

Anna Popek
Anna Popek
Andrzej Piekarski - Gazeta Polska

Telewizja Republika jest obecnie drugą stacją informacyjną w Polsce – z ambicjami na stanie się liderem tego zestawienia. Z czego – Pani zdaniem – wynika rosnącą popularność stacji? 

Jesteśmy jedyną stacją, która mówi inaczej niż propaganda rządowa. Teraz widzimy bardzo wyraźnie, w jaki sposób formułowane są tematy, ujęcia, jakimi słowami określa się ludzi, którzy przez ostatnie osiem lat robili coś dla naszego kraju. Myślę, że popularność Republiki wynika z głębokiej niezgody społeczeństwa, które widzi, że jest zupełnie inaczej, niż mu się wmawia. Nie można być w takim dysonansie poznawczym, że co innego widzę, obserwuję, a co innego mówią mi w odbiorniku telewizyjnym… Każdy człowiek szuka prawdy, ma to zapisane w duszy. Jeśli coś mu się nie zgadza, to szuka źródła, które potwierdzi to, co tak naprawdę ten człowiek myśli. Telewizja Republika jest wiarygodnym miejscem, gdzie tę prawdę można znaleźć. Przecież zapraszamy do debaty polityków różnych opcji politycznych, ale wielu z nich ostentacyjnie nie przychodzi, nie bierze udziału w rozmowach. Potem zaś twierdzą, że ich racje nie są przedstawiane. Jeżeli boją się naszych dziennikarzy – to się nie dziwię. Trzeba mieć coś do powiedzenia, a nie przedstawiać wyłącznie komunikaty partyjne… 
Co więcej, nasze newsy tworzone są z ogromnym zaangażowaniem. My po prostu mamy poczucie misji, że to, co robimy, nie jest wyłącznie wykonywaniem pracy dziennikarskiej. Okoliczności polityczno-społeczno-światowe poukładały się tak, że głos prawdy jest niczym woda na pustyni. Ta prawda jest poszukiwana i potrzebna. Traktujemy naszą pracę z ogromnym zaangażowaniem, a to dostrzegają widzowie. My chcemy ratować Polskę, a ta energia emanuje przez ekran. 

Jak jeszcze można zachęcić Polaków do oglądania Republiki?

Myślę, że estetyką, rozbudową naszej oferty, a także różnorodnością tematów. Jestem prowadzącą program „Wstajemy”, naszej – potocznie mówiąc – śniadaniówki. Pokazujemy różne dziedziny życia. Moim zdaniem jest to ogromna rola do wykonania. Ludzie wpadli teraz w pułapkę: „Jak nie system, to nic”. Nieprawda. Jak nie system, to rodzina, własna mądrość, własne poszukiwania rozwiązań. I to dotyczy dosłownie wszystkiego. 
Niemniej, musimy ludziom uświadomić, że mimo iż możemy się nie interesować polityką, to polityka interesuje się nami. Wpływ polityki, tego, jakie decyzje zapadają najpierw przy urnie, a potem w rządzie – jest na nas ogromny. Czy tego chcemy, czy nie. Osoby, które udają, że ich to nie dotyczy, są hipokrytami – albo nie rozumieją świata. Jesteśmy po to, aby im pokazać, że niemal każda sfera życia jest tym dotknięta.


Anna Popek wzięła udział w XIX Zjeździe Klubów "Gazety Polskiej" w Sulejowie.


Prowadzi Pani poranne pasmo „Wstajemy”, które cieszy się dużą oglądalnością. Skąd czerpie Pani inspiracje na kolejne odsłony? To jakaś burza mózgów całego zespołu czy autorskie pomysły? 

Mamy ambicje, aby stać się najlepszą śniadaniówką w Polsce. A co do inspiracji – inspiruje nas tak naprawdę wszystko. Mamy codziennie po kilku gości, więc codziennie jest potrzeba, aby to po prostu powstawało. Wykorzystujemy i burzę mózgów, i pomysły naszego zespołu, ale też moje obserwacje, koncepcje i znajomości. Gdy pracowałam w telewizji publicznej i tam prowadziłam pasmo poranne, byłam raczej prezenterką, a nie pomysłodawczynią. Tutaj mam szansę i konieczność puszczania wodzy fantazji i robienia tego, czym zawsze się interesowałam. To m.in. tematy związane ze zdrowym życiem, mądrością pokoleń, mądrością natury, tradycjami i obyczajami. Teraz mogę śmiało wykorzystać wiedzę, którą nabywałam latami – na antenie. I bardzo mnie to cieszy. Chcemy nasycać naszą antenę pięknem. Będziemy zaglądać w wiele polskich miejsc i pokazywać Państwu to wszystko. 

W mediach społecznościowych profile programu również przyciągają wielu fanów. Będą starali się Państwo rozwijać je jeszcze bardziej?

Tak, mamy wspaniały zespół ds. social mediów, m.in. panie Mironę i Ewelinę. Dziewczyny pracują fenomenalnie! Ale również każdy z nas się stara. Gdziekolwiek jesteśmy – kręcimy wiele filmów, robimy wiele zdjęć, aby móc potem podzielić się tymi wrażeniami z naszymi widzami. Czujemy się w tej pracy trochę jak zdobywcy Dzikiego Zachodu, bo uważamy, że trzeba trochę odbić dla telewizji tę rzeczywistość zawłaszczoną przez jedną stronę narracji. Cieszymy się, że możemy pokazywać ludziom po prostu piękne rzeczy. A media społecznościowe są tutaj super sprzymierzeńcem. Możemy pokazywać nasze materiały, możemy pokazać urywki z kulis. Co jest fajne – u nas nie ma podziałów, że ktoś jest gwiazdą, ktoś wydawcą, a ktoś przynosi na planie szklanki z piciem dla gości. Jesteśmy zespołem. Pracujemy podobnie i zakasujemy rękawy, aby robić to jak najlepiej.

Tematy poruszane w programie „Wstajemy” są naprawdę różnorodne. To pomysł na dotarcie do jak największej grupy odbiorców? 

Życie składa się z wielu aspektów. Dla mnie – jako dziennikarza, ale i człowieka – interesujące jest po prostu wszystko. Od ładnych ubranek dla dzieci w sklepach, przez książki, zioła, olejki eteryczne, po fryzury alternatywne. To wszystko jest ważne. To składa się na życie. I myślę, że ludzie też tak twierdzą. Dlatego nas oglądają – bo u nas mają po prostu wszystko! 

Czy dołączając do zespołu Republiki spodziewała się Pani tak pozytywnego odbioru? Oraz tego, że oglądalność z miesiąca na miesiąc będzie coraz wyższa?

Nie. Jesteśmy absolutnie zaskoczeni tym, że ludzie tak bardzo nas potrzebują. Myślałam na początku, że będziemy tworzyć mały, kameralny programik, który – owszem – będzie oglądany, ale nie aż tak! Teraz widać jednak to, co dzieje się w Polsce na co dzień, jak bardzo ta dyktatura zaczyna zaciskać się na szyi… Jeśli się temu nie postawimy, zostaniemy zduszeni. Myślę więc, że naturalna chęć wolności i mówienia własnym głosem to jest to, co nas napędza, i to, czego potrzebują ludzie. Z natury jestem jednak optymistką, dlatego wierzyłam od początku, że zbudujemy fajną redakcję i te wyniki będą coraz lepsze. Niemniej powiem wprost –wszystkich nas to zaskoczyło! 

Poza pracą w telewizji, wiadomo, ma Pani też życie prywatne. Czy w trakcie codziennych czynności, bywając w miejscach publicznych, zdarza się Pani być zaczepianą przez widzów i fanów stacji?

Takie rzeczy zaczęły się dopiero teraz, od kiedy pracuję w Republice. Jak pracowałam w telewizji publicznej, prowadziłam „Pytanie na śniadanie”, owszem, też spotykałam się z uśmiechami i życzliwością, jednak teraz dzieje się to częściej. I to w Warszawie, która sama w sobie nie sprzyja Republice. Teraz kiedy idę ulicą – reakcje są częstsze. Ludzie mnie zaczepiają, witają się ze mną tak, jakbym była ich dobrą znajomą. Jest bardziej swojsko. To niezwykle miłe. Miałam taką sytuację, kiedy poszłam na mszę i podeszła do mnie pani, którą kojarzyłam z widzenia. Powiedziała, że niesamowicie cieszy się, iż pracuję w Republice. Powiedziała też, że wszyscy tutaj się za nas modlą. Podziękowałam i odpowiedziałam jej, że to dlatego tak świetnie nam idzie. I faktycznie, myślę, że Opatrzność nad nami czuwa.

Stacja ma ogromną grupę widzów, którzy wspierają ją na różne sposoby. Czy to skandując nazwę Republiki na wydarzeniach, czy też materialnie. Jak można tym ludziom najlepiej podziękować? 

My dziękujemy naszym widzom poprzez naszą pracę. Staramy się dawać im to, czego potrzebują. Słuchamy ich, reagujemy na ich prośby, reagujemy na ich pozdrowienia. Dajemy im szczerość, szacunek i zaangażowanie. Materialne wsparcie również jest ważne, bo to dla nas być albo nie być. Myślę, że jednak pieniądze same w sobie nie są tak ważne jak więź, która się rozwija między nami a widzami. Jesteśmy jedną wielką republikańską rodziną. Do każdego widza chcemy swoją życzliwością, pozytywną energią dotrzeć.

 



Źródło: Gazeta Polska

Anna Zyzek