Tak jak ostatnio posłanka Lewicy Wanda Nowicka, gdy wystąpiła z projektem parytetu płciowego na listach wyborczych. Obecnie jest wymóg, by 35 proc. kandydatów na listach stanowiły kobiety i jest to niezły mechanizm faktycznie wspierający kobiety. Ale Wanda Nowicka chce teraz, by „na listach wyborczych do Sejmu, Parlamentu Europejskiego i samorządów było 50 proc. każdej z płci naprzemiennie” i że chodzi o to, „by poprawić reprezentację kobiet”. Dekadę temu byłby to zwykły lewicowy postulat feministyczny. Ale nie dziś. Obecnie to projekt genderofobiczny, wykluczający! Natychmiast pojawiły się komentarze: Ale jak to, co z osobami niebinarnymi, co z pozostałymi płciami społecznymi? Co to w ogóle znaczy, że ktoś jest kobietą? Jak można przypuszczać, projekt powędruje do kosza już w samym klubie Lewicy, a część jej posłów na szybki kurs neomarksistowskiej reedukacji.