Zadymy tzw. Strajku Kobiet są kolejną wersją akcji Mateusza Kijowskiego czy zapomnianego już całkiem ruchu Obywateli RP i Pawła Kasprzaka. Zresztą w większości organizatorem protestów jest to samo środowisko. Dziś mamy do czynienia z najbardziej wulgarną wersją, na jaką dotąd – od czasów Ruchu Palikota – zdobyło się środowisko Platformy Obywatelskiej, zdesperowane najwyraźniej swoją bezsilnością. Wygląda na to, że postanowiono maksymalnie podgrzać nastroje społeczne, a drogą do tego miały być wulgarna agresja i prymitywny przekaz. Zadziwiające jest, że liderzy totalnych liczyli, że Polacy tego sposobu działania nie odrzucą. Warto docenić te pięć lat – opozycja utrwaliła przez ten czas status ugrupowania niezdolnego do wygrywania wyborów. I dobrze.