Przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów Maciej Berek odpowiedział, dlaczego Telewizja Republika nie jest wpuszczana na spotkania mediów z politykami. Twierdzi, że na pracowników stacji skarżą się... inni dziennikarze. Ponadto wskazał, kiedy przedstawiciel Republiki miał przekroczyć "granice etyki". Chodzi o pytanie związane z nieinformowanie przez rząd o śmierci polskiego żołnierza na granicy z Białorusią.
Dziennikarze Telewizji Republika, jako jedni z nielicznych zadają rządzącym trudne pytania. Jednak odpowiedzią rządu jest stosowanie podwójnych standardów. Pracownicy Republiki jako jedyni nie są wpuszczani na konferencje prasowe polityków. O to, dlaczego tak się dzieje zapytał w interpelacji poseł Konfederacji Grzegorz Płaczek. Dziś poznaliśmy odpowiedź.
W piśmie autorstwa ministra Macieja Berka czytamy, iż taka decyzja została podjęta, ponieważ reporterzy stacji mają rzekomo nie przestrzegać zasad "obowiązujących wszystkie media". Co więcej, okazuje się, że na reporterów stacji Strefy Wolnego Słowa skarżą się... pracownicy mainstreamowych mediów.
"Do CIR zwracają się także inni dziennikarze ze skargami na takie zachowania, ponieważ rzuca ono cień na całe środowisko"
Minister twierdzi też, że "równy dostęp do rzetelnych" informacji zapewniony jest wszystkim mediom i jako przykłady podaje transmisje w Internecie, z których oczywiście korzystając, pytań zadać się nie da.
Berek wskazuje też jeden szczególny moment, który najwyraźniej nie spodobał się rządzącym.
7 czerwca 2024 r., odbyło się oświadczenie dla mediów dotyczące m.in. tragicznej śmierci polskiego żołnierza na granicy z Białorusią. TV Republika uzyskała na nie akredytację, tak jak na każde poprzednie wydarzenie. Tym razem jednak jej przedstawiciel złamał nie tylko, kolejny raz, zasady dotyczące udziału w wydarzeniu, ale również przekroczył granice etyki, kultury i szacunku dla zmarłego żołnierza oraz jego najbliższych. Na takie zachowania w KPRM nie ma i nie będzie zgody.
Do tego zarzutu odniósł się w mediach społecznościowych szef wydawców Telewizji Republika Jarosław Olechowski. - . Na czym polegała ta straszliwa zbrodnia? Otóż reporter Republiki odważył się… zadać pytanie na brefingu szefa rządu. Co gorsze pytanie nie spodobało się Tuskowi! - wyjaśnił.
"Pytaliśmy o to dlaczego - jak donosiły inne media np. Onet - rząd nie informował o śmierci żołnierza poległego na granicy z Białorusią. Z powodu tego pytania współpracownica premiera wysłała dziennikarza do piekła, a pracownicy KPRM zapowiedzieli, że Republika nie będzie wpuszczana na konferencje prasowe. Ale zabrakło im odwagi na odrzucanie naszych wniosków o akredytacje. Po prostu masowo pozostawiają je bez rozpatrzenia. Chowają głowy w piasek"
Olechowski zaznaczył, że stacja złożyła skargę do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz, że przygotowuje "kolejne kroki prawne". - Wolność jest fundamentem demokracji. Tłumienie krytyki prasowej jest nielegalne. Każdy urzędnik, który łamie prawo odpowie za to przed sądem - dodał.
Szef @KPRM_CIR tłumaczy, że nie wpuszczają dziennikarzy @RepublikaTV na konferencje prasowe @donaldtusk bo rzekomo złamaliśmy - tu cytat - „zasady dotyczące udziału w wydarzeniu”. Na czym polegała ta straszliwa zbrodnia? Otóż reporter Republiki odważył się… zadać pytanie na… pic.twitter.com/glAHdCAIIG
— Jarek Olechowski (@OlechowskiJarek) August 7, 2024