Tegoroczny sezon wakacyjny nie u każdego pozostawi dobre wspomnienia. Wszystko przez COVID-19, który wywrócił do góry nogami niejedne plany wyjazdowe. Dodatkowo, na obecnym etapie pandemii szanse odzyskania zainwestowanych środków są niewielkie i związane ze ściśle określonymi sytuacjami. Jak się do nich przygotować?
Praktycznie każdy, kto w ostatnich miesiącach planował wakacyjny wypoczynek, bardziej niż o dobrze spakowanej walizce myślał o tym, jak sprostać pandemicznym obostrzeniom, by skutecznie dotrzeć do celu podróży. A nie było to łatwe – wiele krajów zmieniało przepisy epidemiczne w takim tempie, że czasem nawet strony rządowe nie nadążały z aktualizacją przedstawianych na nich informacji.
Na początku pandemii klienci biur podróży mogli bezkosztowo odstępować od zawartej umowy z uwagi na wystąpienie nadzwyczajnej okoliczności – a za taką powszechnie uznawano pandemię COVID-19. Organizator miał 194 dni na zwrot pieniędzy od dnia, w którym konsument odstąpił od umowy albo biuro podróży z powodu sytuacji epidemicznej odwołało wyjazd. Z czasem jednak sytuacja się zmieniła.
Obecnie epidemia nie jest już nadzwyczajnym zdarzeniem, więc konsumenci dokonują rezerwacji na własne ryzyko. Takie okoliczności jak wzrost zachorowań, objęcie konsumenta kwarantanną czy brak wymaganego testu z ujemnym wynikiem nie są podstawą do bezkosztowego odstąpienia od umowy.
- wyjaśnia Małgorzata Miś, prezes Stowarzyszenia Ochrony Konsumentów „Aquila”.
Skoro więc jedynym sposobem odwołania rezerwacji wyjazdu jest uczynienie tego na warunkach zawartej umowy, dokładnie należy zapoznać się z jej postanowieniami. Zazwyczaj wiążą one takie odwołanie z przepadkiem zaliczki lub obowiązkiem zapłaty określonej kwoty, stanowiącej np. 20% całej wartości.
Szansą dla konsumenta może być w tej sytuacji specjalne ubezpieczenie, które wiele biur podróży zaczęło oferować w czasach „covidowych”. Trzeba jednak bardzo uważnie zapoznawać się z treścią takiej dodatkowej umowy ubezpieczeniowej, ponieważ zwykle gwarantuje ona zwrot kosztów jedynie w sytuacji objęcia konsumenta izolacją bądź kwarantanną.
- podkreśla Małgorzata Miś.
Jeszcze większe ryzyko bierzemy na siebie, planując w pandemii wyjazdy „na własną rękę”. O ile w przypadku wycieczek zorganizowanych zawieramy umowę jedynie z organizatorem, o tyle podróżując indywidualnie często w grę wchodzi kilka umów z różnymi podmiotami, na przykład z zarezerwowanym hotelem, liniami lotniczymi i wypożyczalnią samochodów. Gdy wszystko trzeba będzie odwołać z powodu związanego z pandemią COVID-19, czeka nas odpowiednio więcej procedur rozwiązania umów. A regulamin towarzyszący każdej z nich może odmiennie określać uprawnienia konsumenta w takiej sytuacji.
Dodatkowo, każde państwo może odmiennie regulować swoje odgórnie ustalane dla przedsiębiorców warunki rozwiązywania umów z powodu COVID-19. W Polsce na przykład, jeśli rząd wprowadzi obostrzenia i zamknie hotele, a zastosowanie znajdą dotychczasowe przepisy tak zwanej „tarczy antykryzysowej”, przedsiębiorca będzie musiał zwrócić konsumentowi pieniądze w ciągu 180 dni.
- zwraca uwagę Małgorzata Miś.
Podróżowanie w niepewnych, „covidowych” czasach wymaga więc od konsumentów dodatkowej czujności i przygotowania. Aby nie narazić się na utratę pieniędzy zainwestowanych w opłacenie lub rezerwację wyjazdu, należy uważnie sprawdzać regulaminy do zawieranych umów, a także aktualne informacje o obostrzeniach pandemicznych obowiązujących w różnych krajach.