Niemal wszystkie kraje na świecie wprowadziły ograniczenia, żeby zminimalizować rozprzestrzenianie się wirusa SARS-CoV-2. Rządy zaaplikowały jedyny znany i według ekspertów słuszny lek – lockdown. Skutkiem ubocznym terapii było wygaszenie życia gospodarczego. Handel i gastronomia doświadczyły tego najsilniej. Wyjątkowy ból głowy miała branża odzieżowa, nie tylko dlatego, że kupowaliśmy mniej, ale też z powodu spadku zainteresowania eleganckimi czy biurowymi stylizacjami, na rzecz wygodnych dresów.
Szafa na minusie
Jak wynika z raportu przygotowanego przez Eurostat (Europejski Urząd Statystyczny), w porównaniu z 2019 r., w 2020 import odzieży do państw członkowskich UE zmniejszył się o 14%. Tąpnięcie odnotowano także w statystykach eksportu – w porównaniu z 2019 r. zarejestrowano spadek jego całkowitej wartości także o 14%.
Analitycy zwracają uwagę na olbrzymią różnicę w bilansie wymiany handlowej. Okazuje się, że na tej „transakcji” jesteśmy stratni blisko 40 mld euro rocznie. Podczas gdy państwa członkowskie Wspólnoty importowały spoza UE odzież o wartości 69 mld euro w 2020 r., wartość tego, co wysyłaliśmy wyniosła w tym samym czasie 30 mld euro w 2020 r.
Analizując dane historyczne gromadzone przez Eurostat, dotyczące importu i eksportu ubrań do i z UE, można łatwo zauważyć, że 2020 był przełomowym rokiem. Właśnie wtedy nastąpiło przerwanie łańcucha nieustannych wzrostów. Analiza danych historycznych, pokazuje, że od 2010 do 2020 import odzieży wzrósł o jedną czwartą, natomiast eksport o 64%.
Na skutek rozwoju globalnych platform marketplace, takich jak Amazon, eBay czy Aliexpress, handel transgraniczny przestał być postrzegany jako przywilej zarezerwowany wyłącznie dla klientów biznesowych. Pionierzy w pośrednictwie handlu byli trochę jak mitologiczny Prometeusz, który przemycił ogień dla ludzi. Tak ogień, jak i zakupy z drugiego końca świata, stały się czymś normalnym, nawet dla przysłowiowego Kowalskiego.
- tłumaczy Aleksandra Szarmach, Chief Marketing & Sales Officer z Nethansy, która pomaga polskim i niemieckim firmom wystartować na platformie Amazon, gdzie kompleksowo zarządza ich obecnością.
Project Runway po pekińsku
Liczby z baz Eurostatu wskazują jednoznacznie, że głównym beneficjentem europejskiej słabości do strojenia się są Chiny. To właśnie stamtąd do krajów Wspólnoty trafia najwięcej odzieży. Chiny do UE wysyłają tony ubrań, których wartość szacuje się na niemal 21 mld euro, co stanowi około 30% wartości całości sprowadzanych do krajów Wspólnoty ubrań. Na drugim miejscu znalazł się Bangladesz (12 mld euro, 18%), a na najniższym stopniu podium Turcja (8 mld euro, 12%).
Trend redukcji odpadów i zużycia zasobów bryluje w social media, gdzie znajduje poparcie wielu internautów, którzy utożsamiają się z nową filozofią zakupów. W ubiegłym roku media informowały o tym, że organizacja Projekt Klimatyczny założyła na Facebooku wydarzenie „Nie kupię nowych ubrań przez cały rok 2020". Nowa inicjatywa spotkała się z pozytywnym przyjęciem zarówno mediów, jak i użytkowników sieci.
Podróbki zabierają pieniądze i miejsca pracy
Choć jakość i trwałość są coraz ważniejszymi wyznacznikami, a cena nierzadko schodzi już na dalszy plan, to problemem regionalnych sprzedawców nadal są podróbki. Trudno jest jednak stwierdzić, ile wart jest rynek podrabianych ubrań. Szacuje się, że w 2020 roku mogło być to od 500 milionów dolarów do nawet 2 miliardów. Firmy modowe miałyby stracić na tym procederze – według portalu statista.com – nawet 30 miliardów dolarów. Tylko europejski rynek składa się z ok. 10% podrobionych ubrań, a to wpływa nie tylko na mniejszy zysk firm, ale też na pracowników. Sprowadzanie podrabianych towarów sprawia, że tylko we Włoszech w sektorze modowym pracuje ok. 50 tys. mniej osób niż mogłoby.
Duma Starego Kontynentu
W ciasnych rzymskich uliczkach, między Via del Corso i Via del Babuino, znajdują się jedne z najbardziej ekskluzywnych butików Starego Kontynentu. Przy witrynach sklepów gromadzą się tłumy gapiów, którzy podziwiają ekspozycję. Spadkobiercom Cesarstwa Rzymskiego trzeba oddać co cesarskie – potrafią sprzedawać, jak mało kto i z tego mogą być dumni.
To słoneczna Italia, jak pokazują dane Eurostatu, jest czempionem eksportu odzieży. Według urzędu to dziś największy eksporter ubrań regionu UE. Spośród wszystkich państw członkowskich Wspólnoty, w 2020 r. Włosi odpowiedzialni są za dokładnie 1/3 (33%) wartości całego pozaunijnego eksportu odzieży. Dzięki temu udało się im wyprzedzić Niemców (5 mld Euro, 17%), Hiszpanię (4 mld Euro, 14%) i Francję (prawie 4 mld Euro, 13%).