Na przestrzeni ostatnich lat sporo mówiono na temat zanieczyszczeń wód mikroplastikami oraz ich szkodliwego wpływu na środowisko i zdrowie organizmów. Tymczasem okazuje się, że nie tylko mikroplastik stanowi duże zagrożenie dla organizmów jako zanieczyszczenie wód, równie groźne są mikrowłókna. Syntetyczne i bawełniane mikrowłókna pod względem szkodliwości nie ustępują wcale mikroplastikom.
Naukowcy z Oregon State University (USA) wykazali, że mikrowłókna syntetyczne i bawełniane negatywnie wpływają na wzrost i funkcjonowanie organizmów morskich.
Próbujemy nieco zmienić narrację, ponieważ wiele uwagi poświęcono mikroplastikom, tymczasem trzeba skupić się w ogólności na mikrowłóknach wszelkiego typu.
- tłumaczy ekotoksykolog, prof. Susanne Brander z Oregon State.
Jak dodaje, okazuje się, że nawet bawełna, mimo że ma mniejszy wpływ niż syntetyki, i tak wpływa na wzrost i funkcjonowanie badanych organizmów.
Naukowcy badali mikrowłókna syntetyczne (poliestrowe i polipropylenowe) oraz bawełniane zbierane w oceanie u wybrzeży Oregonu. Można je znaleźć w organizmach morskich, żyjących w pobliżu wybrzeża, takich jak ryby czy zooplankton.
Następnie na działanie mikrowłókien różnego rodzaju i o różnym stężeniu wystawiono ryby z gatunku Menidia beryllina i krewetki z rzędu Mysida. Oba typy organizmów żyją w ujściach rzek.
Z badań wynikło m.in., że mikrowłókna syntetyczne zaburzały wzrost obu organizmów, z kolei włókna bawełniane tylko krewetek. Być może ryby lepiej radziły sobie z ich trawieniem. Negatywne oddziaływanie mikrowłókien syntetycznych widoczne było już po kilku dniach ekspozycji na nie.
Niektóre kraje wprowadzają obecnie obowiązek wyposażania pralek w filtry mikrowłókien. Badania kanadyjskich naukowców z 2021 r. wykazały, że takie filtry redukują emisję tych zanieczyszczeń.
Odpowiedzią na nasze wyniki badań nie jest zaprzestanie używania bawełny, ale większa świadomość i lepsza kontrola dotycząca mikrowłókien.
- dodaje prof. Susanne Brander.