Lekarz, który zimą i wczesną wiosną był także konsultantem psychiatrycznym w szpitalu tymczasowym na Stadionie Narodowym podkreślił, że szczególnie teraz, z perspektywy ostatnich kilkunastu miesięcy, trudno wskazać jednoznacznie, jak żyć po kilku falach śmiertelnej choroby, które przetoczyły się przez świat. „Pielęgnujmy swoje pasje i zainteresowania sprzed półtora roku, bo powinniśmy próbować żyć normalnie, aby nasze ciało i mózg odpoczęły od pandemii” - tłumaczy psychiatra Jacek Koprowicz, kierownik Przychodni Zdrowia Psychicznego w Centralnym Szpitalu MSWiA w Warszawie.
Zastosujmy najprostsze rozwiązanie - każdy przecież ma swoje pasje, zainteresowania i rozrywki sprzed pandemii. O ile te aktywności nie wiążą się ze szczególnym ryzykiem dla zdrowia, pielęgnujmy je. W miarę możliwości róbmy to, co półtora roku temu. Powinniśmy próbować żyć normalnie, aby nasze ciało i mózg odpoczęły od pandemii, od traumy, jaką mieliśmy po masowych zakażeniach koronawirusem i zachorowaniach na COVID-19.
- radzi specjalista i dodaje, że przezwyciężaniu lęków na pewno pomagają wakacje.
Koprowicz nie zaobserwował tego lata szczególnych obaw społecznych przed wyjazdem na urlop podczas pandemii.
Z tego jednak, co wiem, dużym zainteresowaniem cieszą się przede wszystkim wyjazdy krajowe, czyli próbujemy szukać tych miejsc, które kiedyś były mniej odwiedzane. Chodzi przed wszystkim o odpoczynek, a z drugiej strony o unikanie nadmiernego tłoku.
- mówił.
Ekspert pytany o to czy pandemia już na zawsze będzie w naszej świadomości, psychiatra odpowiedział, że atak koronawirusa należałoby porównać z innymi wydarzeniami w historii ludzkości.
Ci, którzy przeżyli II wojnę światową, jej piekło nosili do śmierci. Pewne zachowania, pewien sposób myślenia pozostają. I tak samo będzie z pandemią. Przynajmniej dla jakiejś części społeczeństwa zasady sanitarne - utrzymywanie dystansu, noszenie maseczki, dezynfekcja – będą długo obowiązywały, kto wie, może na zawsze. Po stopniowej poprawie sytuacji epidemiologicznej spodziewałem się ogromnego napływu pacjentów z dyskomfortem psychicznym, ale tego na szczęście nie ma. Jest oczywiście spora grupa pacjentów, jednak nie tak duża, jak się wydawało na początku pandemii. Myślę, że wiele osób nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że to, co się z nimi dzieje to jest po prostu trauma postcovidowa. Teraz konsultowani są głównie pracownicy systemu ochrony zdrowia. Być może, dlatego, że ich sposób postrzegania rzeczywistości w trakcie epidemii był znacznie bardziej traumatyzujący.
- wyjaśnia psychiatra.
Jednocześnie specjalista zauważa, że to pierwsza fala pandemii spowodowała w naszym kraju nasilenie lęku przed czymś nowym, nieznanym.
Wówczas pojawiały się osoby obawiające się o swoje zdrowie, o zdrowie i życie bliskich, bały się o utrzymanie swoich miejsc pracy. Ten lęk było widać. Potem, mimo że ten poziom lęku nie obniżył się, zaczęliśmy się przyzwyczajać do tej sytuacji, na przykład do informacji o przerażających liczbach zachorowań i zgonów.
- wspominał.
Lekarz dodał, że teraz o epidemii w kraju i na świecie mówi się znacznie mniej.
Myślę, że wszyscy potrzebują tego oddechu. Mimo że pandemia trwa. Nie da się być w „gotowości” do walki z chorobą przez długie miesiące, czy lata, bo nasz układ nerwowy nie jest w stanie tego wytrzymać. Szukamy sposobu na odreagowanie. Słynne sceny z Krupówek są tego przykładem, gdzie może w głupi sposób, ale ludzie próbowali odreagować okres izolacji i zamknięcia.
- mówi ekspert.
Psychiatra zastanawiając się nad problemem, kogo dotyczy lęk przez czwartą falą pandemii, zauważył, że są to dwie charakterystyczne grupy.
Pierwsza to ci, którzy są cały czas w tej „gotowości lękowej” przed wirusem, zakażeniem, chorobą, śmiercią. To te osoby, które stosują się do restrykcji sanitarnych. Druga grupa to pracownicy służby zdrowia – zawsze gotowi na następny atak koronawirusa. W nas, pracownikach służby zdrowia, jest ciągle ten lęk, jak to będzie wyglądało? Czy znowu będzie to na tak dramatycznym etapie, jak podczas trzeciej fali? Trafiają do mnie pracownicy systemu ochrony zdrowia, którzy nie poradzili sobie z emocjami. Są to m.in. lekarze, ale przede wszystkim pielęgniarki. Stworzyliśmy system wsparcia psychologicznego i psychiatrycznego dla każdego potrzebującego pracownika naszego szpitala. Decydujemy o ewentualnym leczeniu farmakologicznym lub o skierowaniu na zwolnienie lekarskie, aby medyk mógł podreperować swoje zdrowie i odpocząć od zawodowego stresu
- podsumował Jacek Koprowicz.