Środowisko posła Konfederacji Grzegorza Brauna organizuje w całej Polsce projekcje filmu dokumentalnego o objawieniach w Gietrzwałdzie, które według twórców miały zapobiec... antyrosyjskiemu powstaniu. Organizatorzy pokazów podkreślają, że chodzi o nawiązanie do współczesności w kontekście obecnie trwającej wojny na Ukrainie. Produkcję Brauna wsparł wydalony wcześniej z Polski Leonid Swiridow, który ma zakaz wjazdu do strefy Schengen. Jak dowiedział się portal Niezalezna.pl, centrum kultury, w którym odbywał się niedawny seans, nie zostało o tym poinformowane, a część widzów była przekonana, że obejrzy film typowo religijny.
Kolejny bezpłatny pokaz filmu Grzegorza Brauna „Gietrzwałd 1877. Wojna światów” odbył się w Miejskim Centrum Kultury w Aleksandrowie Kujawskim. Sala kinowa została wypełniona po brzegi, obecnych było sporo osób ze środowisk katolickich, m.in. księża i siostry zakonne. Jak mówili niektórzy uczestnicy, zdecydowali się przybyć na seans z powodu zainteresowania tematyką objawień w Gietrzwałdzie. Zostali jednak zaskoczeni.
- To nie jest film stricte religijny, to jest film wojenny. Pokazuje grę mocarstw i miejsce Polski w tej grze, narodu polskiego jako pionka do zbicia, nawet do unicestwienia, i to, jak Maryja potrafi te plany pokrzyżować
– mówiła przed filmem na scenie Agnieszka Szumilas z Konfederacji.
W filmie przedstawiono m.in. historię objawień w Gietrzwałdzie, podczas których Matka Boża w języku polskim poleciła m.in. gorliwe odmawianie różańca, co podniosło na duchu polską ludność. Film skupia się głównie okolicznościach konfliktów, do których doszło w tamtym czasie między kilkoma państwami w Europie, m.in. wojny rosyjsko-tureckiej na Bałkanach. Jak przekonywano w dokumencie, konflikt mógł przerodzić się w wojnę światową i miał przenieść się również na ziemie dzisiejszej Polski. Zwrócono uwagę, że w czasie rosnących napięć między Prusami a Rosją tysiące wiernych jechało koleją w kierunku Gietrzwałdu, co – zdaniem twórców filmu – miało poważnie skomplikować możliwość przemieszczania wojsk i w efekcie nie doszło do wojny i antyrosyjskiego powstania.
Po projekcji Agnieszka Szumilas stwierdziła, że film odnosi się do współczesności. – To jest naprawdę film o dzisiejszych czasach – mówiła. Przekonywała, że drogą do wolności nie jest walka zbrojna, lecz modlitwa.
Podczas pokazu nie pojawiła się informacja, że to Leonid Swiridow pomógł zaangażować do filmu rosyjskich historyków w roli ekspertów od wojskowości i czasów carskich. Na początku tego roku potwierdził to w rozmowie z „Gazetą Polską” związany z Konfederacją filmowiec Tomasz Malara.
Przypomnijmy, że Swiridow był korespondentem rosyjskiej agencji prasowej RIA Nowosti, a potem Rossija Siegodnia. Później cofnięto mu zezwolenie na pobyt i został wpisany na listę osób, których pobyt na terytorium Polski jest niepożądany, obowiązuje wobec niego zakaz wjazdu do strefy Schengen. W ocenie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Swiridow prowadził działania na rzecz agresywnej rosyjskiej propagandy, które były wymierzone w interesy Polski. Mimo to Braun i osoby z jego otoczenia nadal utrzymywały kontakty ze Swiridowem. On sam twierdził, że nie współpracował ze służbami.
W produkcji filmu „Gietrzwałd 1877. Wojna światów” uczestniczyła Agnieszka Piwar, która była zaangażowana w organizację wcześniejszych wyjazdów do Rosji dla polskich dziennikarzy. Odbywały się na zaproszenie kremlowskiej Fundacji Wspierania Dyplomacji Publicznej im. A. Gorczakowa, która została utworzona w 2010 r. na mocy dekretu Dmitrija Miedwiediewa, ówczesnego prezydenta Rosji. Jak opisała „GP”, fundacja zapewniała koszty podróży, hotelu, wyżywienia i wszystkie wydatki związane z programem wyjazdu. Później Piwar wspólnie z Braunem, Włodzimierzem Skalikiem (obecnie poseł Konfederacji) i Tomaszem Malarą była w Moskwie w grudniu 2018 r. Tam spotkali się m.in. z Leonidem Swiridowem.
Producentem filmu o Gietrzwałdzie jest Fundacja Osuchowa Włodzimierza Skalika. To ten sam podmiot, który organizował zbiórkę pieniędzy dla Brauna po zgaszeniu przez niego gaśnicą w Sejmie świec chanukowych. Fundacja prosiła o pieniądze również na produkcję filmu. W całej Polsce odbyło się już ponad 200 pokazów.
O szczegóły organizacji seansu portal Niezalezna.pl zapytał Dorotę Lewandowską, dyrektor Miejskiego Centrum Kultury w Aleksandrowie Kujawskim. Jak mówi, wszystkie koszty zostały pokryte przez placówkę, która nie pobierała żadnych pieniędzy. Organizatorzy przedstawili w MCK zarys filmu, ale nie poinformowali dyrekcji o kontrowersjach związanych z udziałem Swiridowa.