Każdy, kto przechodzi przez Most Bartoszewskiego z Niemiec do Polski, może doznać szoku kulturowego. Co idzie nie tak po niemieckiej stronie? - pyta portal dziennika "Tagesspiegel", zauważając, że "w Polsce jest ciasto, w Niemczech ptasie odchody".
Ścieżka rowerowa prowadzi prosto z Wriezen do Mostu Bartoszewskiego, który rozciąga się nad Odrą między Neuruednitz i Siekierkami. "Most został nazwany na cześć wielkiego demokraty, bojownika o pokój, Europejczyka i polskiego męża stanu Władysława Bartoszewskiego" - czytamy.
Tak więc po polskiej stronie znajduje się "wieża widokowa (...). Zainstalowano wygodne ławki, a tablice z tekstem i zdjęciami wyjaśniają historyczne znaczenie konstrukcji. Odbył się tu niejeden mostowy piknik. A na polskim stałym lądzie czeka mały wózek z kawą i domowym ciastem" - zauważa portal.
"W Polsce jest ciasto, w Niemczech ptasie odchody"
- pisze "Tagesspiegel". Niemiecka część mostu to projektowy nieużytek. "Rzekę można podziwiać tylko stojąc przy barierce", a rowerzyści jeżdżą tu szczególnie szybko, "bo jednolita nawierzchnia sygnalizuje im: wszystko dla ciebie i tylko dla ciebie. I ani śladu kawy".