Zbyt długie zdania, niezrozumiałe sformułowania, zawiły styl, wadliwa konstrukcja i brak przejrzystości tekstu – to częste błędy w urzędowych pismach. Samorząd Tychów (Śląskie) rozpoczął realizację projektu, dzięki któremu urzędnicy mają pisać prostym i zrozumiałym językiem.
Ponad stu pracowników wydziału gospodarki nieruchomościami Urzędu Miasta w Tychach uczestniczyło w wykładzie i kilkugodzinnych warsztatach prowadzonych przez językoznawców z Pracowni Prostej Polszczyzny Uniwersytetu Wrocławskiego. W dalszej kolejności przeszkoleni zostaną urzędnicy z wydziałów: podatków i opłat, gospodarki lokalowej oraz spraw obywatelskich.
- Takie projekty powinny kończyć się wytworzeniem przez urzędników konkretnych wzorców nowych tekstów. Językoznawcy nie mogą zmieniać tekstów za urzędników, ponieważ nie znamy się na merytoryce (…). Mamy trzy godziny, by wypracować cztery nowe wzorce tekstów i na tej podstawie urzędnicy będą dalej działać sami”– tłumaczył ideę projektu dr Tomasz Piekot z Pracowni Prostej Polszczyzny Uniwersytetu Wrocławskiego.
W ubiegłym roku tyscy urzędnicy wysłali do mieszkańców miasta blisko 100 tys. rozmaitych listów; w tym roku, do maja, już prawie 45 tys. Najwięcej wysyłają dwa wydziały: podatków i opłat oraz gospodarki nieruchomościami – właśnie urzędnicy tego ostatniego wydziału jako pierwsi wzięli udział w projekcie. Szefowa wydziału Katarzyna Szymkowska jest przekonana, że szkolenie językowe przyda się pracownikom.
- Pracując w urzędzie przez lata, niektóre zwroty, zdania, wydają się nam, urzędnikom, jasne i oczywiste, a przecież mieszkańcy mają prawo ich nie rozumieć. Mamy tego świadomość i na bieżąco sami próbujemy wprowadzać zmiany, ale i tak czasem ktoś przychodzi lub dzwoni z pytaniem, co chcemy mu przekazać w piśmie, które do niego wysłaliśmy – powiedziała naczelnik, oceniając, że urzędnicy podeszli do warsztatów z entuzjazmem i dużym zaangażowaniem.
Wśród najczęstszych błędów w urzędowych pismach, utrudniających ich zrozumienie, dr Piekot wymienił m.in. zbyt długie zdania. Najdłuższe zdanie, jakie językoznawcy znaleźli na stronach internetowych polskich urzędów, składało się aż ze 130 wyrazów, a urzędniczą normą bywają zdania zbudowane z 60-70 wyrazów, podczas gdy optymalna dla czytelnika ilość to 20 wyrazów; powyżej 30 trudno już dalej czytać i rozumieć tekst.
Językoznawcy zwracają też uwagę na zawiły styl urzędowych pism, niepotrzebne wplatanie w tekst np. podstawy prawnej danej decyzji (można ją przytoczyć oddzielnie na końcu korespondencji), używanie niezrozumiałych słów czy stosowanie rozwlekłych „literackich” wyrażeń, których nigdy nie użylibyśmy w bezpośredniej rozmowie. Dla przejrzystości korespondencji ważne są też układ i aranżacja wyglądu tekstu – podział na akapity i „światło” między nimi, ułatwiające czytanie pisma.