Sieć niemieckich supermarketów Lidl wkrótce w internetowej ofercie będzie miała torebki Michaela Korsa. Okazuje się jednak, że producent nie autoryzował tej promocji i modne torby nie pochodzą z oficjalnej dystrybucji. Skąd więc wzięto produkty? Władze Lidla nabierają wody w usta...
Torebki będą dostępne w internetowym sklepie Lidl od 13 maja. Popularne dodatki Michaela Korsa mają kosztować zaledwie 799 zł, podczas gdy normalnie cena torebki to około 1500 złotych.
To nie jedyny zastanawiający fakt jeżeli chodzi o promocję dyskontu. Bloger modowy Michał Zaczyński zwrócił uwagę w mediach społecznościowych, że torebki Lidla nie pochodzą z oficjalnej dystrybucji.
"Sprawa jest jednak ciekawsza, bo jak mówią mi szefowie marketingu marki, promocja nie jest autoryzowana przez Michaela Korsa i nie wiadomo skąd Lidl wytrzasnął te torebki. Cały proceder odbywa się więc bez porozumienia z marką (zatem: bez jej zgody i aprobaty), która bada obecnie sprawę, w tym - oczywiście - to jak Lidl wszedł w posiadanie produktu"
- napisał Zaczyński na Facebooku.
Informacje te potwierdza district manager marki Michael Kors w Europie Środkowo-Wschodniej Joanna Witczak, cytowana przez radiozet.pl.
"Ta promocja nie jest autoryzowana przez MK, i niestety odbywa się bez porozumienia z Marką. Stąd brak nawet oficjalnego logo w materiałach Lidla. Marka MK bada obecnie sprawę oraz to jak Lidl wszedł w posiadanie produktu"
- czytamy.
A co na to niemiecka sieć? Dyskont zasłonił się... tajemnicą handlową.
"Dostawa torebek marki Michael Kors była negocjowana przez międzynarodowy zespół Lidla dla więcej niż jednej spółki narodowej. Szczegółowe informacje na temat negocjacji handlowych dot. produktów oferowanych przez Lidl Polska objęte są tajemnicą handlową"
- napisano na Facebooku Lidla.