Zamiast uśmiechniętych turystów, konwoje żandarmerii. Zamiast wszechobecnych, tak charakterystycznych dla światowej stolicy mody witryn luksusowych marek, płyty z dykty i deski. Czy to koniec Paryża, jaki do tej pory znaliśmy? Zdjęcia opublikowane przez jednego z internautów przyprawiają o zimne dreszcze!
"Zabita dechami" to określenie, jakim zwykle posługujemy się, opisując wioskę lub prowincjonalne miasteczko, w którym nic się nie dzieje. Kto by pomyślał, że "dechy", i to w dosłownym znaczeniu, staną się domeną jednego z najpiękniejszego miast Europy i światowej stolicy mody. Na zdjęciach umieszczonych w mediach społecznościowych przez Baptiste Césara widać wyraźnie, że obawie przed niszczycielskimi efektami niespokojnej sytuacji we Francji, ulegli już nie tylko zwykli obywatele i turyści, ale również... właściciele butików luksusowych marek. Czy to koniec Paryża, jaki znaliśmy do tej pory...?