Zapoczątkowana przez Kingę Rusin moda na wywody polityczne przyjęła się na dobre wśród polskich celebrytów. Andrzej Piaseczny, który już najwyraźniej zapomniał o skandalu, który wywołało nagranie z jego urodzin, zaatakował rządzących w rozmowie z Onetem. Tym razem mówił o wyborach prezydenckich i "straszeniu gejami, Niemcami i Żydami".
O Andrzeju Piasecznym zrobiło się głośno na początku roku. Podczas jednego z toastów podczas swoich 50. urodzin Piaseczny krzyczał: „j***ć PiS i Konfederację i wszystkich k***a tam co tego”.
Następnie piosenkarz podczas live chatu z fanami powiedział, że jest gotowy przeprosić.
"Jeśli ktokolwiek poczuł się urażony, to jestem gotów przeprosić. Nie boję się przepraszania"
- powiedział wokalista.
A skoro kurz po jednej aferze już opadł, to czas ponownie zadbać o rozgłos. Tym razem jako gość "Onet rano" pokusił się o polityczny komentarz.
Polityka ingeruje, wchodzi powoli do naszego łóżka. Kiedy wygrywa się wybory na prezydenta, strasząc gejami, Niemcami i Żydami, to trzeba wstać i powiedzieć: nie zgadzam się z tym
- stwierdził celebryta.
Dodał, że sam brał udział w wyborach, ale jego faworyci nie wygrali.