Wyprodukowane przez niego filmy nominowano do Oscara ponad 300 razy, z czego 80 razy zostały nagrodzone przez Amerykańską Akademię Filmową. Po tym jak ponad 80 kobiet wyznało, że zostały przez niego wykorzystane seksualnie, jego kariera legła w gruzach. Dzisiaj poniesie również koszty finansowe. I to jakie!
Opisane jesienią 2017 r. przez „New York Times” i „New Yorker” seksskandale z udziałem Harveya Weinsteina (który wyprodukował m.in. takie tytuły jak „Zakochany Szekspir”, „Jak zostać królem” czy „Django”) wywołały lawinę coming outów, w których znane aktorki zaczęły przyznawać, że również były molestowane przez znanego producenta. Tak narodziła się akcja #MeToo, która z czasem rozprzestrzeniła się na inne środowiska i kraje, piętnując przypadki napastowania kobiet.
Dziś lista aktorek oskarżających Weinsteina liczy ponad 80 ofiar, wśród których znalazły się m.in. Salma Hayek, Cara Delevingne i Paz de la Huerta. Ta ostatnia oskarżyła filmowca o dwukrotny gwałt i to właśnie jej zeznania sprawiły, że sprawą Weinsteina zajęła się policja.
Po ujawnieniu - czy raczej opisaniu seksafery (nadużycia Weinsteina względem kobiet zdawały się w Hollywood tajemnicą poliszynela), Amerykańska Akademia Filmowa wyrzuciła Weinsteina ze swoich szeregów, najważniejsi twórcy zrezygnowali ze współpracy z nim, a w konsekwencji studio The Weinstein Company zbankrutowało.
Tymczasem, jak informuje wprost.pl, zawarto ugodę pomiędzy oskarżającymi go kobietami i pracownikami Weinstein Company w obecności i przy udziale prokuratora generalnego Nowego Jorku. Na jej mocy wpływowy producent filmowy zapłaci poszkodowanym łącznie 30 milionów dolarów oraz pokryje koszty sądowe w wysokości 14 milionów.
Jak się okazuje, Harveya Weinsteina afera #MeToo będzie kosztowała 30 milionów na odszkodowania i 14 milionów kosztów sądowych. Ugodę z nim zawarły zaś nie tylko molestowane kobiety, ale także członkowie zarządu jego dawnego studia filmowego, którzy stracili na całej aferze.