- Najważniejszą cechą ratownika górskiego jest mądrość życiowa. Jest kluczem to tego, by dobrze i bezpiecznie pełnić służbę – powiedział naczelnik beskidzkich goprowców GOPR Jerzy Siodłak. W sobotę ratownicy świętowali 65-lecie powstania służby w Beskidach.
„Mądrość życiowa pozwala ratownikowi przede wszystkim wyznaczyć granicę bezpieczeństwa dla siebie i poszkodowanego. Jest kluczem do tego, aby być dobrym ratownikiem górskim. Za nią idą wszystkie inne cechy, jak poświęcenie, odwaga, sprawność, duża wiedza”
– wyjaśnił Siodłak.
Podczas gali jubileuszowej przyrzeczenie złoży 24 nowych ratowników górskich. „Dobrowolnie przyrzekam pod słowem honoru, że póki zdrów będę, na każde wezwanie naczelnika lub jego zastępcy – bez względu na porę roku, dnia i stan pogody – stawię się w oznaczonym miejscu i godzinie, i udam się w góry celem niesienia pomocy ludziom jej potrzebującym” – brzmi rota przyrzeczenia. Każdy z nowych ratowników ma za sobą dwuletni staż kandydacki.
„Tekst przyrzeczenia pokazuje, jakie motywacje nami kierują: chcemy pomagać ludziom i jak najlepiej się do tego przygotować. Jesteśmy też ludźmi gór. To nasza pasja; chcemy w górach spędzać jak najwięcej czasu. Dzięki GOPR mamy tę możliwość. (…) Słowa przysięgi, które dziś wypowiadamy, są dla nas wyznacznikiem. One wiążą też nasze rodziny, które muszą być przygotowane, iż dzień, dwa, a czasem dłużej, będziemy na akcjach”
– powiedział Piotr Krzyżowski, jeden z nowych goprowców.
Zdaniem naczelnika Grupy Beskidzkiej GOPR Jerzego Siodłaka, zainteresowanie służbą nie maleje. Powodów, dla których wiele osób zasila jej szeregi jest tyle, ilu ratowników. „Goprowcami zostają m.in. przewodnicy górscy, instruktorzy narciarstwa, członkowie klubów wysokogórskich, speleolodzy, szybownicy. To ludzie lubiący emocje i wyzwania. Ideą przewodnią jest jednak ratownictwo. Dla niektórych to powołanie, dla innych również zawód, ale dla wszystkich wielka pasja" - wyjaśnił.
Grupa beskidzka jest największą spośród działających w ramach GOPR. Korzeniami sięga Beskidzkiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, które powstało w listopadzie 1952 r. Działa na terenie Beskidu Śląskiego, Żywieckiego, Małego i zachodniej części Makowskiego. „Grupa liczy ok. 500 osób, z czego prawie 200 to nasi seniorzy, którzy nie uczestniczą już w akcjach ratunkowych. Pozostała część to czynni ratownicy, których można na co dzień spotkać w górach” – powiedział Siodłak.
Beskidzcy goprowcy każdego roku wyruszają z pomocą ponad 1 tys. razy. Najczęściej pomagają narciarzom przy drobnych kontuzjach i turystom, którzy zgubili drogę. Zdarzają się też akcje trudniejsze. Kilka lat temu, w skrajnie trudnych zimowych warunkach, sprowadzili z Babiej Góry blisko 30 turystów, którzy chcieli przenocować na szczycie, ale przeliczyli się z siłami. W tym roku uratowali życie m.in. biegaczowi, który zaginął w rejonie Pilska. Gdy go odnaleziono miał objawy czwartego stopnia hipotermii. Otarł się o śmierć.