Katolickie kuratorium w Ontario wstrzymało projekt palenia książek, które - jak samo wcześniej uznało - przedstawiają rdzenne narody Kanady w nieprawdziwy sposób. Okazało się też, że „strażniczka wiedzy” nadzorująca wybór książek nie jest Indianką.
Poddajemy całość pod ponowną ocenę i wstrzymujemy projekt "Oddajemy Matce Ziemi". Żałujemy, że nie interweniowaliśmy w wybór bardziej stosownej formy tego projektu i szczerze żałujemy z powodu negatywnych skutków, które mogła przynieść ta inicjatywa, której celem był gest pojednania
- napisało w środę w komunikacie CSC Providence. To kuratorium zarządzające trzydziestoma katolickimi francuskojęzycznymi szkołami w południowo-zachodnim Ontario, które wcześniej postanowiło, że usunie z bibliotek szkolnych książki, które - jak uznano - przedstawiają rdzennych mieszkańców Kanady w niekorzystnym świetle i w przestarzały sposób.
Na liście usuwanych książek znalazły się niektóre części komiksów takich jak „Tintin” tworzonego przez Hergé, czy „Asterix” Rene Goscinnego i Alberta Uderzo, a nawet książkowy pierwowzór filmu „Avatar”.
Według komunikatu CSC Providence, celem projektu nazwanego „Oddajemy Matce Ziemi” miało być pojednanie z rdzennymi mieszkańcami Kanady – Indianami, Inuitami i Metysami. Jak informował francuskojęzyczny publiczny nadawca Radio-Canada, zniszczono 5 tys. książek, część z nich wyrzucono, część spalono, a pozostało jeszcze ok. 200 książek do oceny.
Jednak po krytyce ze strony opinii publicznej, do której dołączyli kanadyjscy politycy wskazujący, że palenie książek to nie jest najlepsza metoda naprawiania historycznych krzywd, kuratorium wstrzymało działania. Krytycznie do pomysłu odniosła się też opinia publiczna m.in. we Francji, Belgii i Szwajcarii.
W dodatku Radio-Canada podało, że nadzorująca projekt Suzy Kies, mianowana „strażniczką wiedzy” nie ma „rdzennego” pochodzenia, o którym wcześniej zapewniała w rozmowie z dziennikarzem Radio-Canada, powołując się na rodzinne tradycje i poszukiwania genealogiczne w sprawie białych oraz rdzennych przodków. Dziennikarze udowodnili, że Kies nie ma formalnego statusu indiańskiego, ani nie znajduje się w spisach plemiennych Indian Abenaki, ani też przynajmniej od 1780 r. w jej rodzinie nie było żadnych indiańskich czy inuickich przodków. Kuratoriom Providence wyraziło swoje ubolewanie, pisząc, że zaufało zapewnieniom Kies.
Kies stała się nagle problemem politycznym, ponieważ była ona współprzewodniczącą komisji rdzennych mieszkańców Partii Liberalnej, a w Kanadzie właśnie toczy się kampania wyborcza, w środę i w czwartek wieczorem odbywają się debaty liderów. Kies zrzekła się w środę wieczorem swojej funkcji, pisząc w komunikacie, że nie zgadza się, by jej sprawa była wykorzystywana przeciwko Justinowi Trudeau i Partii Liberalnej.
W Kanadzie trwa proces ujawniania ciemnych stron brytyjskiej i francuskiej kolonizacji oraz niechlubnych kart historii Kanady jako państwa od 1867 r. W tym roku szczególną uwagę opinii publicznej przyciągnęły informacje o odnalezionych zbiorowych i nieoznaczonych grobach dzieci przy kilku byłych przymusowych szkołach dla dzieci rdzennych narodów. Trwają poszukiwania przy kolejnych szkołach, procedury zabierają wiele czasu ze względu na respektowanie tradycji rdzennych mieszkańców.
Dokonywane są też zmiany nazw, usuwane są pomniki dawnych polityków zaangażowanych w m.in. tworzenie systemu przymusowych szkół, z których ostatnie zamykano dopiero w latach 90. XX w. W samym Toronto radni miasta postanowili zmienić część nazw ulic. Pod koniec sierpnia br. władze torontońskiego uniwersytetu noszącego nazwisko Egertona Ryersona, współtwórcy systemu residential schools, zdecydowały, że Ryerson University zmieni nazwę. Pomnik Ryersona znajdujący się na kampusie został zniszczony i usunięty już wcześniej.