Aktor zaprzecza
Kopczyński, w oświadczeniu przesłanym Polskiej Agencji Prasowej, napisał, że we wtorek, korzystając z uprzejmości przyjaciela, miał możliwość, po raz pierwszy w życiu, zwiedzić Sejm RP. "Bardzo miła wycieczka zakończyła się kolacją w restauracji" – podał aktor. Zarówno w trakcie zwiedzania, jak i podczas krótkiego spotkania po jego zakończeniu, fotografował się i miło rozmawiał "z wieloma osobami, w tym parlamentarzystami różnych opcji".
Jak przyznał, "owszem, spożywałem alkohol wraz z parlamentarzystami różnych partii i innymi gośćmi".
- W pewnym momencie doszło do burzliwej wymiany zdań pomiędzy osobami zgromadzonymi w sejmowej restauracji, w tym również pomiędzy mną a posłem Mateckim, co wywołało w konsekwencji zbiorową szarpaninę
- opisał.
Stanowczo zaprzeczył jednak, żeby miał uderzyć czy naruszyć nietykalność cielesną któregokolwiek z parlamentarzystów. "Do tej wymiany zdań doszło niepotrzebnie, natomiast nie miała ona charakteru, który w jakikolwiek sposób uzasadniałby zarówno wzywanie służb, jak i zainteresowanie mediów" – wskazał Kopczyński.
Zaznaczył, że "każda z wersji przedstawiona przez Pana Posła Mateckiego w mediach społecznościowych i tradycyjnych (różniących się od siebie) nie ma nic wspólnego z rzeczywistym przebiegiem wczorajszych zdarzeń".
Zatrzymanie i zarzuty
W środę wieczorem rzecznik śródmiejskiej komendy mł. asp. Jakub Pacyniak poinformował, że 54-letni mężczyzna, który zaatakował posłów PiS w sejmowej restauracji, usłyszał dwa zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego, po czym został zwolniony do domu.
Pacyniak przekazał wcześniej, że badanie alkomatem wykazało, iż podejrzany miał 1 promil alkoholu w wydychanym powietrzu. Policjant zaznaczył, że wpłynęło do komendy zawiadomienie od posłów Mateckiego i Cieciury. "Mężczyźni zostali też przesłuchani" - dodał.
Według relacji Mateckiego, aktor z serialu "M jak miłość" podszedł do posłów, kiedy jedli kolację w restauracji sejmowej.
- Zaczął przeklinać, po czym uderzył mnie i jeszcze jednego posła PiS Krzysztofa Cieciurę, po czym został zatrzymany przez Straż Marszałkowską, a następnie wezwaliśmy policję
- zrelacjonował Matecki.