Pierwsze kwiaty pojawiły się przy drodze prowadzącej do domu Bardot krótko po informacji o śmierci aktorki. Od tego czasu mieszkańcy Saint-Tropez, ale i przyjezdni przybywali tam, by złożyć ostatni hołd zmarłej gwieździe. Składali kwiaty, zapalali świece, zostawiali zdjęcia aktorki i pluszowe zabawki. To spontaniczne miejsce pamięci powstało przy metalowej barierce niedaleko domu Bardot.
Fani składają kwiaty
W mediach zauważa się, że znaki pamięci nie są liczne, bo zimą, poza sezonem, w Saint-Tropez nie przebywa wielu ludzi. Jedna z mieszkanek - Julia Gangotena powiedziała telewizji BFMTV, że pobiegła pod dom Bardot, by złożyć białą różę przed bramą wjazdową posiadłości, zanim policja nie odgrodziła drogi do rezydencji.
Bardot mieszkała w posiadłości położonej nad brzegiem morza, którą kupiła w 1958 roku, gdy stała się już znana. Aktorka przyjeżdżała do Saint-Tropez na wakacje od dzieciństwa. Jej decyzja, by się tam osiedlić, przyczyniła się do popularności miejscowości, która dziś jest znanym kurortem turystycznym.
Władze Saint-Tropez w oświadczeniu po śmierci Bardot zapewniły, że mieszkańcy „zachowają w pamięci” gwiazdę jako „jedną z nich”.
Rezydencja Bardot jest od 1992 roku częścią kapitału fundacji, którą aktorka założyła w 1986 roku, by prowadzić działalność na rzecz ochrony zwierząt. Dziś fundacja ma status organizacji pożytku publicznego.
Chciała być pochowana na terenie posiadłości
W jednym z wywiadów w 2018 roku Bardot mówiła, że chce być pochowana na terenie posiadłości. Oznajmiła także, że chce, aby na jej grobie umieszczono jej imię i nazwisko, datę urodzin i śmierci i niewielki drewniany krzyż. Dom aktorki miałby być pozostawiony bez zmian i stać się muzeum, przynoszącym zyski fundacji.
Przedstawiciel fundacji Bruno Jacquelin zapowiedział w niedzielę, że organizacja będzie kontynuować swą misję „z mocą i energią”.