Twórca hitów R&B, R. Kelly, zmuszał swoje dziewczyny do pisania fałszywych listów szantażujących, których mógłby użyć w obronie na wypadek, gdyby został oskarżony o wykorzystywanie seksualne - zeznał jeden ze świadków w jego procesie w Nowym Jorku.
Anonimowy świadek, zeznając w sądzie federalnym na Brooklynie, przeczytał dla ławy przysięgłych fragmenty jednego z listów, w którym miała napisać do piosenkarza, że jeśli spróbuje z nią zerwać, „powiem wszystkim, że mnie zgwałciłeś. Powiem, że zgwałciłeś mnie, gdy byłam nieletnia”.
W liście ostrzegała również, że „dałaby sobie naprawdę mocne lanie” – wystarczająco mocno, by zostawić siniaki – żeby mogła oskarżyć go o pobicie.
Po tym, jak obrona skonfrontowała świadka z listami, stwierdziła, że nadużycie było prawdziwe i że pisma były wybiegiem opracowanym przez Kelly'ego „aby chronić go w takim procesie przed bardzo poważnymi zarzutami”.
Kobieta, obecnie 23-letnia, wcześniej szczegółowo opisała, jak była przygotowywana i wykorzystywana przez Kelly'ego, począwszy od 2015 roku, kiedy była 17-letnią aspirującą piosenkarką. Obrona starała się zdyskredytować ją listami i innymi dowodami, które według niej wskazywały, że jej rodzice stoją za planem wykorzystania sławy piosenkarza.
Asystentka prokuratora USA Elizabeth Geddes odpowiedziała, przedstawiając punkt po punkcie jej zeznania – w tym zarzuty, że celowo izolował ją i poniżał ją perwersyjnymi „karami”.
54-letni Kelly wielokrotnie zaprzeczał oskarżeniom, że żerował na kilku rzekomych ofiarach podczas 30-letniej kariery. Jego prawnicy przedstawili jego oskarżycieli jako groupies, które kłamią na temat swoich relacji z nim.