Szpital jest jedyną specjalistyczną placówką w Podlaskiem, która leczy dzieci.
W tym szpitalu, tzw. klauzule opt-out wypowiedziało na koniec grudnia 8 lekarzy i 26 rezydentów (dane urzędu wojewódzkiego). Klauzula opt-out jest odrębną umową - z miesięcznym terminem wypowiedzenia - na mocy której lekarz zgadza się na wydłużenie czasu pracy powyżej 48 godzin tygodniowo. Dzięki temu szpitale mogą zapewnić całodobową opiekę lekarską nad pacjentami, wyznaczając m.in. grafik dyżurów lekarskich.
Wasilewska poinformowała, że grafik dyżurów lekarzy w szpitalu jest ułożony do połowy stycznia, placówka szuka lekarzy: głównie anestezjologów, pediatrów, ortopedy, okulisty, specjalisty chorób zakaźnych lub osoby, która chce się specjalizować w tej dziedzinie. Dodała, że szpital chce rozmawiać z "każdym" lekarzem zainteresowanym pracą.
W Uniwersyteckim Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku w ciągu tygodnia odbywa się zazwyczaj - średnio - około stu różnych zabiegów planowych. Czasem w ciągu dnia przeprowadzanych jest ok. 20 różnych zabiegów.
Przełożonych jest 90-95 proc. zabiegów. Szpital prosi o kontakt rodziców dzieci, które mają planowane zabiegi i zabiegi w znieczuleniu, o wcześniejszy kontakt i informuje, że zabiegi się nie odbędą się i nie wiadomo, kiedy będą mogły się odbyć.
Lekarzy brakuje także na szpitalnym oddziale ratunkowym. Dyrektor UDSK mówi, że na SOR są lekarze, ale potrzeba ich więcej niż obecnie szpital ma do dyspozycji. Dziennie na SOR trafia ok. 120-150 dzieci.
Dyrektor podlaskiego oddziału NFZ w Białymstoku Maciej Olesiński mówił w Polskim Radiu Białystok, że NFZ dostał informacje od dyrektorów szpitali w regionie, że "generalnie we wszystkich podlaskich szpitalach nie przewiduje się, by po 1 stycznia pacjenci odczuli problem".
"Zapewniono nas, że bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańców jest zabezpieczone, świadczenia będą realizowane"
- mówił Olesiński i dodał, że "nie powinno z tym być większych problemów". Takie zapewnienie NFZ dostał także z UDSK, choć szpital poinformował NFZ, że mogą być opóźnienia w realizacji zabiegów planowych - mówił Olesiński.
Zaznaczył jednak, że "nie ma mowy o tym", żeby pacjenci wymagający pomocy byli "w jakikolwiek sposób zagrożeni".