Co tam sondaże, ba! - co tam podane przez Państwową Komisję Wyborczą wyniki, które jednoznacznie wskazują na zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości w sejmikach. Andrzej Saramonowicz, który zdążył już nas przyzwyczaić do swoich kuriozalnych przemyśleń i teorii, najwidoczniej żyje w alternatywnym świecie, w którym Polską, również tą lokalną, nadal rządzi Platforma Obywatelska. Cóż, taki "urok" wyborów samorządowych - każdy znajdzie coś dla siebie. Szokujące jest natomiast źródło rzekomego "zwycięstwa" Koalicji Obywatelskiej, którego reżyser upatruje w... filmie "Kler"!
Jako że we wpisie nie padają nazwy żadnej z partii (tego, że Saramonowicz jest fanem opozycji domyślamy się z jego dotychczasowej aktywności w sieci), można by się pokusić o nieco absurdalną tezę, iż reżyser cieszy się z wygranej PiS-u. Tylko co do tego ma "Kler"? Że niby taki kiepski, że jeszcze bardziej zmotywował wyborców PiS?
Co ciekawe, reżyser nie podarował sobie wbicia paru szpilek pozostałym kandydatom opozycji, którzy "polegli" w walce o fotel prezydenta Warszawy. Gratulujemy poczucia humoru!