Pierwszej regulacji dotyczącej barw narodowych doczekali się Polacy dopiero w okresie Powstania Listopadowego. W tym czasie, po latach zaburzeń rewolucyjnych, upadku wielu monarchii i dynastii, rosnącego znaczenia narodów, pojawiały się nowe symbole. Odnosiły się do nowoczesnych państw i tworzących je narodów – choć oczywiście mocno nawiązywały do tradycji heraldycznych i historii. Symbolami tymi były flagi i kokardy. Dlatego właśnie, 7 lutego 1831 r., sejm powstańczy powziął zwięzłą uchwałę: „Izba Senatorska i Izba Poselska po wysłuchaniu Wniosków Komisji Sejmowych, zważywszy potrzebę nadania jednostajnej oznaki, pod którą winni się łączyć Polacy, postanowiły i stanowią:
Artykuł 1.
Kokardę Narodową stanowić będą kolory herbu Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego, to jest kolor biały z czerwonym.
Artykuł 2.
Wszyscy Polacy, a mianowicie Wojsko Polskie te kolory nosić mają w miejscu gdzie takowe oznaki dotąd noszonymi były.
Kokarda narodowa
Zwyczaj manifestowania osobistych przekonań politycznych przy pomocy kokard przypinanych do ubrania upowszechnili paryżanie podczas rewolucji. Barwne wstążki zaczęto – wzorem stosowanych w monarchii francuskiej niektórych oznak pułkowych – zwijać wokół punktu centralnego na kształt róży. Tak powstawały kokardy – rojaliści nosili kokardy białe, rewolucjoniści czerwone, pochodzący z Paryża zwolennicy i króla, i rewolucji – błękitno-biało-czerwone.
Krótka uchwała sejmu powstańczego nie zawiera ustaleń istotnych dla posługiwania się barwami narodowymi: brak jest precyzyjnego określenia odcienia czerwieni oraz wzajemnego usytuowania barw. I tak w wieku XIX staropolski karmazyn zastąpił amarant, zaś w XX pojawił się odcień najbardziej żywy, czyli cynober. Senatorowie i posłowie nie określili ułożenia barw, bowiem dla nich rzecz była oczywistą, przecież powoływano się na kokardy, które „dotąd noszonymi były”. Dotąd – to znaczy powszechnie i publicznie. A w Polsce biel i czerwień pojawiły się jako barwy patriotyczne podczas obchodów pierwszej rocznicy uchwalenia Konstytucji Trzeciego Maja – uczestnicy demonstracji manifestujący patriotyzm wobec rozpalającej się wojny polsko-rosyjskiej, przybierali je spontanicznie. Wiemy, że miały postać szarf i kokard nawiązujących barwami do heraldycznych barw Rzeczpospolitej. Biel i czerwień nabrały waloru barw narodowych w okresie 1795-1815, gdy żołnierze oddziałów polskich walczących u boku cesarza Napoleona, a następnie armii Księstwa Warszawskiego używali ich jako wyróżników w wielonarodowych armiach cesarskiej Francji. Występowały one na proporczykach u lanc – w różnych układach barwnych – oraz w kokardach noszonych przez Polaków na mundurach, głównie różnego typu czapkach. Informacji o układzie barw oraz sposobach ekspozycji kokard narodowych dostarczają obrazy Januarego Suchodolskiego, polskiego malarza-batalisty, wielokrotnie przedstawiającego rozmaite epizody z okresu napoleońskiego. Szczególnie ważne jest malowidło zatytułowane „Biwak pod Wagram”, na którym widzimy żołnierzy polskich rozmaitych formacji i stopni. Niektórzy z nich prezentują kokardy przypięte do nakryć głowy. Układ barw kokard - na tym i innych obrazach Suchodolskiego – jest zawsze identyczny – pole centralne jest czerwone, otokowe zaś białe. Taki układ stanie się oczywisty, gdy zrozumiemy, że kokardy często stanowiły tylko jeden z elementów zespołu symbolicznego – z biało-czerwonymi barwami związane było godło, czyli metalowy lub haftowany srebrną nicią Orzeł Biały. Ulokowany w centrum kokardy musiał być umieszczony w polu czerwonym.
Grottger nie miał wątpliwości
Długo nie mieli Polacy okazji do manifestowania swego przywiązania do Ojczyzny przy pomocy barw narodowych: Powstanie Listopadowe rychło upadło, na Królestwo Polskie spadły rosyjskie represje. Dopiero rok 1963 i Powstanie Styczniowe stały się okazją do posługiwania się bielą i czerwienią. Jednak wtedy specyfika działań wojskowych nie pozwoliła oddziałom powstańczym walczyć pod rozwiniętymi biało-czerwonymi sztandarami i flagami. Powstanie miało głównie charakter wojny partyzanckiej, a czajenie się w zasadzce w leśnym gąszczu zdecydowanie wykluczało barwne weksylia. Powstańcom pozostawały więc kokardy, które upinano w tradycyjny sposób: barwa biała stanowiła okrąg zewnętrzny, czerwień zaś centralny. Biało-czerwone kokardy przypinały wyruszającym w pole powstańcom żegnające ich narzeczone, żony i matki. Takie właśnie kokardy widzimy w polskiej sztuce XIX wieku, z najbardziej chyba znanym obrazem Artura Grottgera „Pożegnanie Powstańca” (1866). Grottger nie miał najmniejszych wątpliwości, co do układu barw na powstańczej kokardzie: zawsze malował i rytował rozety przypięte do powstańczych czapek i krakusek z czerwonym środkiem i białym otokiem. Wyraźnie widoczne są one u dwóch powstańców przeprowadzanych przez piękną dziewczynę na austriacką stronę w obrazie „Przejście granicy”. Również w grafikach cyklu „Polonia” czy „Lituania” – na przykład w „Kuciu kos” czy w „Weducie”. Podobnie malowali inni artyści podejmujący tematykę powstańczą: Józef Chełmoński w „Powstańcach na postoju”, Aleksander Gierymski w „Scenie powstańczej”.
Zagubienie tradycji
Fenomen stworzenia i funkcjonowania Polskiego Państwa Podziemnego z jego kulminacją w postaci Powstania Styczniowego utrwalił również formę patriotycznej kokardy. Powstańcy Wielkopolscy podejmujący w grudniu 1918 r. walkę z Niemcami powszechnie stosowali barwy biało-czerwone – umundurowani byli wszak w zdobyczne sorty niemieckie, więc opaski, kokardy i rozety stanowiły konieczny element identyfikacyjny. Wszystkie one miały klasyczny układ barw z czerwonym centrum. Widzimy to niemal na każdym obrazie Leona Prauzińskiego, powstańczego malarza-dokumentalisty.
Dziś indywidualne manifestowanie przywiązania do barw narodowych stało się powszechne, jednak towarzyszy mu zupełne zagubienie tradycji. Symbolika narodowa wymaga konsekwencji i oparcia albo na regulacjach prawnych albo na tradycji. Normy prawne w tej mierze są fatalne – wedle nich Polska nie ma herbu – posługują się bowiem błędnie używanym pojęciem „godła”. Czyni tak również obowiązująca konstytucja, przenosząc rozwiązania z niesławnej konstytucji stalinowskiej z 1952 r. Kokardy, tak chętnie przypinane z okazji świąt i uroczystości państwowych, nie są opisane prawnie w żaden sposób, co powoduje niedopuszczalne zamieszanie. Np. były prezydent Komorowski przez 3 lata z rzędu pojawiał się z inną kokardą, w dodatku uparcie nazywając ją błędnie „kotylionem”. To zniewaga dla tego pięknego, uświęconego krwią setek powstańców, wzoru kokardy, jaki pozostawiła nam Styczniowa Insurekcja.