Jak komisje śledcze zdemaskowały głupotę polityków od ośmiu gwiazdek Czytaj więcej w GP!

"Tylko on mógł nagrać tyle przebojów i dobrych płyt". Ludzie muzyki wspominają Krzysztofa Krawczyka

Dziś media obiegła smutna informacja o śmierci popularnego wokalisty, Krzysztofa Krawczyka. Wykonawcę niezapomnianych przebojów wspominają ludzie świata muzyki. - Odszedł polski Presley, wspaniały artysta z wielkim głosem, sercem i duszą. Wraz z nim odeszła epoka w polskiej muzyce. To był kawał artysty - mówił Marian Lichtman, współtwórca zespołu Trubadurzy.

fot. Januarybratek - Own work, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=77686398

O śmierci piosenkarza poinformował w poniedziałek po południu przyjaciel i menedżer Krzysztofa Krawczyka, Andrzej Kosmala. Jeden z najbardziej znanych polskich wokalistów zmarł w wieku 74 lat.

"Odszedł polski Presley"

- To jeden z najsmutniejszych dni w moim życiu. To straszny, niespodziewany cios nie tylko dla mnie, ale dla całych pokoleń Polaków, dla których Krzysiek tyle wyśpiewał. Jest mi bardzo przykro, bo straciłem przyjaciela, trubadura, bratnią muzyczną duszę – powiedział Polskiej Agencji Prasowej współtwórca Trubadurów Marian Lichtman.

Muzyk podkreślił, że Krawczyk był legendą na miarę Elvisa Presleya.

- Odszedł polski Presley, wspaniały artysta z wielkim głosem, sercem i duszą. Wraz z nim odeszła epoka w polskiej muzyce. To był kawał artysty

 – zaznaczył.

Zdaniem Lichtmana, zmarłego piosenkarza wyróżniał ogromny, niespotykany talent. W jego ocenie Krawczyk był jednym z największych polskich talentów muzycznych w okresie powojennym. Zwrócił uwagę na jego bogaty dorobek artystyczny, a także porywającą tłumy charyzmę.

- To była osobistość estradowa. Był nie tylko wybitnym wokalistą, ale przede wszystkim genialnym muzykiem. Oprócz głosu, świetnie grał na gitarze, którą później trochę zaniedbał, o co miałem do niego pretensje. Był bardzo muzykalny, bo potrafił też zagrać na pianinie. Miał słuch absolutny. To był kawał muzyka. Tylko on mógł nagrać tyle przebojów i tyle dobrych płyt – tłumaczył perkusista Trubadurów.

"Tego typu ludzi było niezmiernie mało"

- To był człowiek i artysta nietuzinkowy, niewielu takich było w historii polskiej muzyki rozrywkowej, co byśmy o nim nie powiedzieli, to będzie banalne – powiedział wokalista Krzysztof Cugowski o zmarłym dzisiaj Krzysztofie Krawczyku.

- Znałem Krzysztofa przez wiele lat. Nie było takiej sytuacji, że śpiewaliśmy razem, natomiast miałem okazję mu kiedyś pomóc w sprawach medycznych związanych z dolegliwościami, które nas obu dotknęły, czyli z problemami ze stawami biodrowymi – powiedział Cugowski.

- Przez wiele lat obserwowałem co robi, jak robi. Tego typu ludzi w historii polskiej muzyki rozrywkowej było niezmiernie mało, myślę, że można byłoby na palcach jednej ręki ich policzyć. To wielka, wielka strata

 – dodał.

- To był artysta, który - najpierw z zespołem Trubadurzy, a potem sam - przez wiele lat wylansował wielkie przeboje, ukochane przez publiczność, a w końcu to wszystko, co robimy to robimy dla publiczności – zaznaczył Cugowski.

"Krzysiek był jedyny"

Zdaniem Andrzeja Piasecznego "Piaska", Krawczyk miał "piękne, dobre, niezwykłe, genialne życie" i był genialnym artystą. Zaapelował do wydawców muzycznych we wszystkich rozgłośniach radiowych, by dzisiaj przypomnieli słuchaczom piosenki w wykonaniu Krawczyka, którego barwy głosu nie sposób pomylić z jakimkolwiek innym artystą. Jednocześnie zaprotestował przeciwko używania w stosunku do Krawczyka określenia "polski Elvis Presley".

- Po co mówić o Krzyśku "polski Presley"? Presley był jeden, jedyny. I Krzysiek też był jedyny. Mimo że śpiewał także piosenki Elvisa i jego barwa głosu była faktycznie może odrobinę zbliżona, ale Krzysiek był wyjątkowym człowiekiem. (...) Dziękujemy ci Krzyśku, za to że byłeś, jaki byłeś. Za twój boży dar głosu - niepowtarzalnego, wyjątkowego, absolutnie nie do podrobienia

 - powiedział Piaseczny na antenie TVN24.

Odnosząc się do historii życia i twórczości Krawczyka, któremu niektórzy krytycy zarzucali m.in. "granie do kotleta", Piaseczny ostrzegł przed uproszczeniami w ocenie jego twórczości. "

- Droga życia to jest elektrokardiogram. Nie zawsze może być tak, żeby były tylko wyżyny, żeby wszyscy tylko i wyłącznie poklepywali cię po ramieniu i cieszyli z tego, co robisz. Muszą być dołki, muszą być inne momenty życia, które czasem są dla nas odskoczną, a czasem nauczką - powiedział wokalista.

- Wiemy, jakie miał sukcesy, jakie miał ucieczki za ocean, jakie miał powroty, jakie miał romanse z muzyką troszkę łatwiejszą niż nawet ta popowa. Jakie miał genialne powroty i sukcesy i na pewno, jakim był, jest i pozostanie niepowtarzalnym, wyjątkowym człowiekiem. (...) Ja wiem, że spotkamy się Krzyśku (...) I bardzo dziękuję ci za to, że moja droga życiowa mogła przez jakiś fragment być blisko twojej (...) I chociaż dzisiaj jest mi bardzo smutno, to jestem szczęśliwym człowiekiem, bo spotykam takich ludzi, jak Krzysztof Krawczyk i mogłem być na orbicie jego słońca

- powiedział Piaseczny. 

 



Źródło: PAP, TVN24, niezalezna.pl

#Krzysztof Krawczyk

albicla.com@michaldzierzak