Nocą 20/21 maja 1945 r. 44 osobowy oddział uderzeniowy, składający się z b. żołnierzy AK i innych formacji niepodległościowych, uwolnił kilkuset więźniów obozu NKWD w Rembertowie. Jednym z sukcesów akcji było ograniczenie wywózek do łagrów w ZSRS.
12 wrześniu 1944 r. oddziały sowieckie zajęły Rembertów. Do akcji wkroczyło od razu NKWD, które rozpoczęło likwidację miejscowych oddziałów AK i innych organizacji niepodległościowych. W hali i budynkach fabryki amunicji „Pocisk” powstał obóz specjalny NKWD nr 10, pełniący funkcję punktu zbornego dla więźniów NKWD na ziemiach polskich. Pierwsi więźniowie trafili pod koniec 1944 r. W drugiej połowie maja 1945 r. w obozie było ok. 2 tys. więźniów m.in. przetrzymywano tam gen. Augusta Emila Fieldorfa „Nila”.
NKWD brutalnie przesłuchiwało zatrzymanych. Warunki sanitarne i żywieniowe więźniów obozu nr 10 były bardzo złe, a śmiertelność wysoka. Według zeznań świadków w rowie w pobliżu bramy co noc grzebano kilkunastu zmarłych. Komendantem obozu miał być oficer NKWD o nazwisku Aleksandrow, jednak dane sowieckiego personelu obozu nie są dokładnie znane.
Wiele wskazuje, że pomysł rozbicia obozu nr 10 narodził się w momencie, gdy dowództwo poakowskie otrzymało informacje o uwięzieniu tam gen. "Nila”. W maju 1945 r. b. członek AK, Walenty Suda "Młot", wydał dowódcy oddziału ppor. Edwardowi Wasilewskiego "Wichurze" z Mińska Maz. rozkaz ataku na obóz i odbicie więźniów. Wielu żołnierzy „Wichury” brało już wcześniej udział w akcjach zbrojnych Szarych Szeregów i Obwodu AK „Kamień” na terenie Mińska i okolic. Do akcji przydzielono także grupę żołnierzy z IV Ośrodka Mrozy pod dowództwem ppor. Edmunda Świderskiego ps. „Wicher”.
W nocy z 17 na 18 maja oddział uderzeniowy liczący łącznie 44 żołnierzy dotarł w rejon wsi Długa Kościelna. W ciągu kolejnych dwóch dni ppor. „Wichura” dokonał rozpoznania posterunków NKWD, krążąc w pobliżu obozu na motocyklu. Atak na obóz rozpoczął się w nocy z 20 na 21 maja 1945 r.
Do Rembertowa wjechaliśmy wozami przez przejazd kolejowy przy ul. Kilińskiego - wspominał uczestnik akcji, Albin Wichrowski ps. Góral.(…) - Grupa szturmowa z Wichurą poszła dalej do bramy głównej. Za nią weszła grupa wsparcia złożona z ludzi Wichra. Gdy zmiany poszły na wartownię Wichura dał rozkaz rozpoczęcia akcji. (…) Po wyważeniu furtki przy bramie weszliśmy do środka, likwidując stojących tam wartowników. Kilku z nas wpadło do domku. Miał dwie izby. W pierwszej siedział na krześle sowiecki oficer. Nogi miał w misce z wodą. Przed nim klęczał jakiś człowiek. Wyglądało jakby mył enkawudyście nogi. Oficer sięgnął po broń. Nie zdążył. Zwalił się z krzesła martwy. Cywil zawołał do nas, że jest więźniem, żeby go nie zabijać. (…) Po 25 minutach od rozpoczęcia akcji nasi byli już poza obozem.
Uwolniono kilkaset osób. Straty sowieckie są nieznane, szacuje się je od od 20 do 68 funkcjonariuszy. Część z uciekinierów NKWD zatrzymało podczas obławy, podczas której użyto m.in. samolotów rozpoznawczych. Inni uwolnieni przyłączyli się do wyzwolicieli i wycofali się w kierunku wschodnim. Schwytanych więźniów rozstrzeliwano. Pozostałych w obozie ok. 1100 więźniów 4 lipca 1945 roku wywieziono do więzienia w Rawiczu. Jednym z sukcesów akcji „Wichury” było ograniczenie wywózek do łagrów w ZSRS.