"Pragniemy poinformować, że według aktu zgonu wydanego przez Zjednoczoną Republikę Tanzanii, śmierć Aleksandra [Doby] nastąpiła z przyczyn naturalnych" - czytamy w oświadczeniu wydanym przez organizatorów wyprawy na Kilimandżaro, w której brał udział kajakarz Aleksander Doba. O jego śmierci poinformowano we wtorek.
"Z głębokim żalem zawiadamiamy, że dnia 22 lutego zmarł wielki kajakarz Aleksander Doba, zmarł śmiercią podróżnika zdobywając najwyższy szczyt Afryki - Kilimandżaro, spełniając swoje marzenia. Pogrążona w żalu żona, synowie, synowe i wnuczki" - taki komunikat zamieszczono we wtorek na facebookowej stronie fan klubu podróżnika.
Łukasz Nowak, założyciel Klubu Podróżników Soliści, który organizował wyprawę, mówił w rozmowie z polsatnews.pl, że po wejściu na szczyt Doba zasłabł.
- Później stracił przytomność, a zaraz później funkcje życiowe - mówił Nowak, Dodał, że pomimo reanimacji, nie udało się uratować Aleksandra Doby.
W wydanym oświadczeniu "Soliści" podkreślili, że Doba był pełnoprawnym uczestnikiem wyprawy na Kilimandżaro.
"Szanowni Państwo, śmierć Aleksandra Doby jest poruszającym, wstrząsającym zdarzeniem i dotyka nas jako organizatorów, jego przyjaciół i kompanów podróży. Pragniemy poinformować, że według aktu zgonu wydanego przez Zjednoczoną Republikę Tanzanii, śmierć Aleksandra nastąpiła z przyczyn naturalnych"
- czytamy.
Organizatorzy ekspedycji zaznaczyli, że "podczas całej wyprawy, w tym wejścia na szczyt, Aleksander Doba nie zgłaszał i nie wykazywał żadnych objawów, które mogłyby wskazywać na problemy zdrowotne".
"Aleksander był bacznie obserwowany przez przewodników oraz przechodził rutynowe kontrole, podczas których mierzone miał tętno, natlenienie krwi, a także był pytany o samopoczucie" - czytamy w oświadczeniu. Pełna treść dostępna tutaj.