Profesor prawa na Uniwersytecie Georgetown w Stanach Zjednoczonych straciła pracę, gdyż zarzucono jej rasizm. Co takiego zrobiła prof. Sandra Sellers? W rozmowie z innym pedagogiem zwierzyła się, że jej czarnoskórzy studenci osiągają słabe wyniki w nauce.
Wszystko przez to, że jej rozmowa z kolegą z pracy, jaką prowadziła przez platformę Zoom, została nagrana, a potem opublikowana na YouTubie. Uczelnia w trybie natychmiastowym rozstała się z Sellers. Czy rzeczywiście sytuacja wymagała takiej reakcji?
Nienawidzę o tym mówić, ale przerabiam to co semestr. Martwi mnie to, że mnóstwo moich najsłabszych studentów to czarnoskórzy. Dzieje się to praktycznie co semestr
- żaliła się prof. Sellers.
Na to jej rozmówca, prof. David Batson tylko pomruczał. "Daj spokój - dodała Sellers - Zdarzają się tacy naprawdę dobrzy, ale zazwyczaj jest też kilkoro na samym dnie. Wkurza mnie to" - przyznała.
Na kolejną oszczędną odpowiedź kolegi ("No tak"), profesor przyznała, że czuje się z tym źle.
Sytuacja ta nie tylko ujawniła prawdziwe przekonania Sellers na temat czarnoskórych uczniów, ale także ilustruje świadome i nieświadome uprzedzenia, które są systematycznie obecne w szkołach prawniczych w Georgetown Law oraz w szkołach prawniczych w całym kraju. Różnica polega na tym, że Sellers została złapana i jej rasizm był rozpowszechniany na całym świecie
- czytamy w oświadczeniu uczelni, która wyrzuciła profesor z pracy, a jej pomrukującego kolegę zawiesiła w prawach pracownika.
Kiedy czytelnik w Polsce będzie widział raczej zamartwiającą się nauczycielkę, komentarze w amerykańskich mediach społecznościowych są jasne - "to czysty rasizm".