Zapytany o potrzebę świętowania rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego były dyrektor Muzeum Wojska Polskiego i żoliborski radny PiS doktor Adam Buława stwierdził, że to Powstanie przypomina nam zarówno o niezgodzie naszych przodków na wprowadzanie rozwiązań charakterystycznych dla „russkiego miru”, jak i o tym, iż również zbrojna klęska czasem przynosi dobre skutki.
22 stycznia tego roku przypada 160. rocznica wybuchu Powstania Styczniowego. Właściwie dlaczego powinniśmy wspominać to wydarzenie, które było aż tak dawno?
Powstanie Styczniowe, kończące epokę wielkich zrywów narodowowyzwoleńczych, to najdłuższe i najlepiej oddające ducha epoki romantyzmu polskie powstanie.
Współcześnie moglibyśmy dostrzec w nim to, co także dziś wydaje się aktualne: sprzeciw wobec narzucania obcej dominacji; niezgoda na wprowadzanie rozwiązań charakterystycznych dla cywilizacji moskiewskiej (znanej też jako „russkij mir”); nieprzemijający imperatyw wolności oraz prawa do samookreślenia, decydowania o sobie. Także przekonanie o potrzebie poświęcenia się w wycieńczającym boju z Imperium Zła i wiara w znaczenie wspólnej walki „za wolność Waszą i Naszą.”
Wreszcie po generacji insurekcyjnej 1863 roku pozostały nam w spadku tak zwane imponderabilia, czyli przekonanie, iż takie wartości jak suwerenność i niepodległość, mają walor bezcenny.
A z jakich dokładnie powodów wybuchło Powstanie Styczniowe?
Wśród przyczyn wybuchu Powstania Styczniowego można wskazać zarówno pośrednie powody, jak i faktyczne iskry zapalne.
Jeżeli chodzi o powody pośrednie więc, to po klęsce Rosji w wojnie krymskiej, śmierci cara Mikołaja I oraz namiestnika Królestwa Polskiego Iwana Paskiewicza, spodziewano się w Warszawie złagodzenia kursu politycznego i powrotu do rozwiązań autonomicznych, istniejących tu przed Powstaniem Listopadowym.
Tymczasem nowy car Aleksander II krótkim wyrażeniem „Żadnych marzeń, panowie” (1856 rok) „zmroził” polskie nadzieje.
Stosunkowo niewielkie tak zwane koncesje nie były w stanie zaspokoić rozbudzonych oczekiwań. W latach 1860-1861 nastąpiła eksplozja narodowych uczuć wyrażanych przez masowy udział w patriotyczno-religijnych manifestacjach ulicznych odbywających się na terenie praktycznie całego zaboru rosyjskiego
Program cywilizacyjnego podniesienia Królestwa za cenę ugody z zaborcą, proponowany przez margrabiego Aleksandra Wielopolskiego, nie zyskał powszechnej akceptacji. Demonstracje wojsko i żandarmeria tłumiły siłą, a po wprowadzeniu stanu wojennego, społeczeństwo terytoriów pod rosyjskim zaborem rozpoczęło samoorganizację.
Powstały wtedy dwa stronnictwa: radykalne społecznie i prące do szybkiej konfrontacji zbrojnej (Czerwoni) oraz umiarkowane tak w kwestiach programowych, jak i w odniesieniu do przyspieszenia momentu podjęcia walki „z otwartą przyłbicą” (Biali.) Rozbudowywały się też struktury tajemnego Polskiego Państwa Podziemnego, pod kierownictwem Komitetu Centralnego Narodowego, alternatywnego wobec władz zaborczych.
I tu przejść należy do bezpośredniej przyczyny otwartego konfliktu zbrojnego.
Szef rządu cywilnego Królestwa Wielopolski skłonił rosyjskich protektorów do ogłoszenia tak zwanej „branki”, czyli imiennej listy młodocianych konspiratorów, przewidzianych do wcielenia do carskiej armii. Choć znaczną część spiskowców ujęto, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami Polski Ruch Niepodległościowy zareagował, ogłaszając Manifestem Tymczasowego Rządu Narodowego rozpoczęcie powszechnego Powstania przeciwko rosyjskiemu ciemiężcy.
Jaki miało ono przebieg?
Ze względu na rozwój wypadków o charakterze militarnym, związanych z wojną partyzancką, w samym Powstaniu możemy wyróżnić kilka jego faz.
Okres inicjatywy powstańczej miał miejsce pomiędzy wybuchem zrywu niepodległościowego w Noc Styczniową z dwudziestego drugiego na dwudziestego trzeciego stycznia 1863 roku a końcem marca 1863 roku. Plany spiskowców - w zderzeniu z realiami inauguracyjnej nocy oraz kilku następnych dni – musiały wtedy ulec weryfikacji Bo choć udało się przeprowadzić kilkanaście ataków na carskie garnizony w Królestwie Polskim (w tym kilka udanych) to nie przyniosły one trwałych efektów. Taktyczne niepowodzenie przerodziło się w strategiczny sukces wtedy, gdy dowództwo rosyjskie nakazało koncentrację sił zbrojnych, wycofując się z trzydziestu dziewięciu ośrodków miejskich do czternastu.
Do połowy lutego ruch zbrojny uległ samoograniczeniu: powstańcy skupili się w kilku większych zgrupowaniach, które właśnie w pierwszej połowie tego miesiąca zwarły się z usiłującymi odzyskać inicjatywę zespołami armii carskiej, tak zwanymi kolumnami. Od połowy lutego po koniec marca nastąpiło załamanie się koncepcji przejścia do działań o charakterze regularnym, a Rosjanie zaczęli przejmować kontrolę nad przebiegiem wydarzeń.
Wtedy nadszedł etap tak zwanej demonstracji zbrojnej, a jednocześnie apogeum rozwoju terytorialnego powstania (kwiecień-maj 1863 roku). Ten etap wiązał się z nadziejami na interwencję dyplomatyczną (bądź nawet zbrojną) w sprawie polskiej europejskich mocarstw: Anglii, Francji i Austrii. Żywiąc owe nadzieje, kierownictwo Powstania uznało, że z jednej strony należy rozbudowywać i zachowywać polski potencjał wojskowy (do czego zachęcał cesarz Napoleon III, mówiąc „Trwajcie”), z drugiej zaś, wskazać na terytorialne aspiracje konspiracyjnego Rządu Narodowego (bo jak powiedział jeden z francuskich ministrów: „Granice przyszłej Polski wyznaczy przelana polska krew”). Stąd wzrost liczebności tak zwanych partii partyzanckich, wiosenne ożywienie ruchu wyzwoleńczego w Królestwie Polskim, jak też - czasem epizodyczne i krótkie - wystąpienia insurekcyjne na "Ziemiach Zabranych" (tereny litewsko-białoruskie i trzy gubernie ukraińskie).
Na okres od czerwca po połowę września 1863 r. przypada faza letniego przesilenia partyzantki: kulminacja akcji militarnych w Kongresówce (z największym triumfem polskim, w sierpniu pod Żyrzynem) oraz zmagania o przetrwanie na byłych północnych kresach przedrozbiorowej Rzeczypospolitej terroryzowanych przez osławionego Murawiewa-Wieszatiela.
Od połowy września pojawia się postulat powrotu do idei odgórnie koordynowanej (przez Wydział Wojny Rządu Narodowego) wojny partyzanckiej. Rozpoczynają się wówczas zmiany strukturalno-kadrowe. A w połowie października władzę dyktatorską nad powstaniem przejmuje ex-carski oficer, Romuald Traugutt, który do połowy grudnia podtrzymuje stopniowo gasnący impet społecznego zaangażowania.
W połowie tego miesiąca usiłuje on dokonać metamorfozy partyzanckich sił zbrojnych w kierunku nadania im regularnych form po to, by przeczekawszy zimę, odwołać się do poparcia ludności chłopskiej. Niestety, tylko jeden z dowódców planowanych korpusów zrozumie idee dyktatora, ale jego podwładni - pod nieobecność swojego generała, zostali rozbici w lutym 1864 roku pod Opatowem.
2 marca 1864 roku zaś carski ukaz o uwłaszczeniu włościan wytrąca powstańcom „z rąk” ich podstawowy atut. Natomiast nocą z dziewiątego na dziesiątego kwietnia 1864 roku, w ręce zaborcy wpada „męczennik obowiązku”, na swych barkach dźwigający ciężar odpowiedzialności za całą insurekcyjną społeczność, czyli Romuald Traugutt. Po kilkunastu miesiącach heroicznej walki Powstanie zanika, „tląc się do ostatniej iskierki”. A był nią ksiądz Stanisław Brzóska, pojmany w kwietniu 1865 roku na podlaskich błotach
Powstanie zakończyło się klęską, ale przyniosło określone skutki. Jakie one były zarówno dla Polaków, jak i dla Rosji?
Bezpośrednie konsekwencje Powstania 1863-64 roku były dla Polaków niezwykle dotkliwe. Chodzi tu o szeroki „wachlarz” represji wymierzonych w jego uczestników: szlachtę, małe miasteczka, duchowieństwo katolickie. A tymi represjami były: kary śmierci i więzienia, zsyłki i konfiskaty; usuwanie pozostałości autonomii byłego Królestwa Polskiego (zwanym odtąd „Krajem Nadwiślańskim”). Sformalizowano także tendencje rusyfikacyjne w Królestwie, jak i - w jeszcze silniejszym stopniu - na Ziemiach Zabranych, gdzie oddziaływanie polskości starano się definitywnie wyrugować. Powstała w taki sposób trauma popowstaniowa skutkowała długotrwałą, społeczną depresją.
Z drugiej strony mamy oczywiście także pozytywne skutki Powstania Styczniowego, Choć dostrzegalne dopiero z dalszej perspektywy. Były nimi: krystalizowanie się nowoczesnego narodu polskiego (złożonego z grup społecznych powstałych w miejsce stanów), likwidacja pozostałości feudalizmu (uwłaszczenie chłopstwa, otwierające proces „uobywatelnienia” włościan) oraz konieczność dostrzeżenia aspiracji mieszkańców ziem wschodnich przedrozbiorowej Rzeczypospolitej. Poza tym powstał też mit „straceńczej ofiary”, która efekt przyniesie dopiero w przyszłości. Zaczęto też dostrzegać, że militarna klęska to niekiedy jednocześnie zwycięstwo słusznej sprawy.
Jeśli zaś chodzi o Rosję, to dzięki zwycięstwu nad Powstaniem Styczniowym Imperium Romanowów obroniło swoją mocarstwową pozycję, gdyż w pewnym momencie jak najrychlejsze stłumienie polskiego powstania stało się kluczowe dla rosyjskiej racji stanu.
Wtedy też obudził się wszechrosyjski szowinizm. Jednocześnie wzmogło się przeświadczenie o tym, iż Polacy na zawsze pozostaną zarzewiem niepokoju. Bo będą domagać się dla siebie co najmniej specjalnych praw, Jeśli nie niepodległości! Co z zaborczego punktu widzenia wskazywało na fakt, że Polacy są po prostu „nierozsądną narodowością.” A w przyszłości, w carskiej propagandzie pojawi się symptomatyczny wobec tych „niewdzięczników” epitet: „zdrajcy Słowiańszczyzny”.