W Węgrowie skupione były oddziały powstańcze z okolic w sile 2500 tysiąca ludzi. Rosjanie, wiedząc o tak wielkiej koncentracji wojsk polskich, ściągnęli wszelkie możliwe posiłki i przygotowując się do atak na miasto zebrali 3 roty piechoty, 3 szwadrony kawalerii i 8 dział. Nie czekając na uderzenie przeciwnika, dowódca Władysław Jabłonowski ps. Genueńczyk w środku nocy ruszył na Szuruty, gdzie stacjonowała część wojsk wroga. 200 strzelców i 800 kosynierów było bliskich zwycięstwa, ale wtedy zalano ich ogniem artyleryjskim i musieli się wycofać. Rosjanie ruszyli na Węgrów.
Jabłonowski, ranny w nocnej potyczce, przekazał dowództwo Jankowi Sokołowi, który obsadził strzelcami domy i zabudowania przy drogach wylotowych. Wkrótce stało się jasne, że nie zdołają obronić miasta, szczelnie otoczonego przez wroga i nieustannie ostrzeliwanego z okolicznych wzgórz. Pożar ogarniał powoli cały Węgrów. Oddziały powstańcze rozpoczęły powolne wycofywanie, osłaniane przez oddział 400 strzelców i kosynierów, na których czele stanął ranny Jabłonowski. Moskale tymczasem postanowili nie pozwolić wydostać się Polakom z piekielnego kotła, tylko zepchnąć ich w sam środek płonącego miasta. Widząc to Jabłonowski zebrał żołnierzy i dał rozkaz ataku na armaty. Ruszono z okrzykiem „Jezus Maria” i taką furią, że nie minęło kilka chwil, a kosynierzy pokonawszy szarżujące na nich oddziały kawalerii, znaleźli się przed armatami. Rozpoczęła się mordercza walka na kosy i bagnety. Polacy ponosili coraz większe straty, szczególnie, że z boku ostrzeliwały ich rosyjskie kartacze. Wreszcie do szarży ruszył kolejny oddział carskich ułanów. Na placu boju pozostało już tylko 128 ludzi, którzy jeszcze kilka godzin powstrzymywali siły wroga. Dzięki temu powstańcom udało się zabrać z Węgrowa rannych i wycofać w kierunku Sokołowa. Rozwścieczeni Rosjanie wymordowali wszystkich ludzi, którzy nie opuścili miasta i spalili doszczętnie budynki.
Wieść o zwycięskim boju obiegła cały świat. Już 13 marca fracuski poeta August Barbier napisał poemat „Atak pod Węgrowem”, w którym przyrównał kosynierów do starożytnych Spartan.
Potem poborca ze zbirów pomocą,
Przyszedł dla cara wybierać żołnierzy,
Na kwiat narodu napadając nocą,
By z najpiękniejszej złupić kraj młodzieży.
I tnąc latorośl wśród szczepów zarodu,
Na długo odjąć drzewu możność płodu.Więc trzeba było jąć się kos, oręży,
By stoczyć walkę choćby z piorunami,
Umrzeć, by umrzeć, bo w Polsce nie ciężej,Wolnym i dumnym upaść pod kulami,
Niż dnie swe kończyć od rodziny z dala,
Jak podły żołdak w służbie u Moskala.I zajaśniały owe wielkie czyny,
Jakich nam dzieje przedstawiają całe
Gdy dwóchset młodzi, jak Termopil syny,
By resztę braci zasłonić się dało,
Mężnie na paszcze rzuca się armatnie
I tam znajduje swe chwile ostatnie.
Na pamiątkowym kamieniu w Węgrowie widnieje napis:
Na prochach waszych, z pól polskich kamienia, wznoszą przez pamięć wdzięczne pokolenia.