W piątkowej "Wyborczej" można przeczytać wywiad Jarka Szubrychta z Pawłem Domagałą. Aktor i muzyk zaprzecza w nim, jakoby wylansowany przez niego hit "Weź nie pytaj" miał mieć wymowę polityczną. Artysta skrytykował również swojego kolegę po fachu Macieja Stuhra za nachalną aktywność polityczną: "Uważam, że to już jakiś rodzaj patologii w myśleniu o rzeczywistości".
Nie uważam, że aktorzy czy muzycy mają kompetencje, by mówić ludziom, na kogo głosować. Piekarz, który zatrudnia kilkanaście osób, ma do tego większy mandat niż ja
- mówi Paweł Domagała w dzisiejszej "Wyborczej".
"Weź nie pytaj" nie jest piosenką polityczną, powstała, zanim zaczęły się protesty. "Tłumy na mieście" to impreza, co zresztą jest pokazane w teledysku jeden do jednego.
- dodaje aktor i muzyk.
Na stwierdzenie dziennikarza, że Domagała "padł ofiarą kontekstu" i że "dzisiaj wszystko jest polityczne", rozmówca niespodziewanie nawiązał do politycznej (nad)aktywności Macieja Stuhra:
Podobne zarzuty zgłaszał Maciej Stuhr pod adresem "Początku", czyli tegorocznego hymnu Męskiego Grania. Jego zdaniem w tych czasach nie powinno się śpiewać tekstu, który brzmi "Nie chcę iść pod wiatr, gdy wieje w dobrą stronę". Uważam, że to już jakiś rodzaj patologii w myśleniu o rzeczywistości.
- stwierdził Paweł Domagała.
Przypomnijmy ten "wiekopomny" wpis:
Cóż, to musi boleć. Stuhr, nie dość, że został skrytykowany przez kolegę po fachu, to jeszcze na łamach redakcji z Czerskiej!