Męskie kino, którego nie może przegapić damska część widowni. Bo cokolwiek byśmy powiedzieli o Tomie Cruisie, to „Mission: Impossible” jest wciąż bardziej sensacyjne od prywatnego życia aktora. W piątek do kin wchodzi „Mission: Impossible – Fallout”. Który wynosi całą filmową serię w stratosferę.
Na początku filmu zobaczymy klasyczny epos grecki „Odyseja” – i nie jest to dziełem przypadku. Podróż, jaką odbywają moja postać, Ethan Hunt, i jego team jest właśnie taką odyseją. To niezwykła osobista historia, w której znajdziemy mnóstwo emocji – mówi o najnowszej produkcji aktor i producent Tom Cruise.
Reżyser i scenarzysta Christopher McQuarrie (laureat Oscara za scenariusz do filmu „Podejrzani”) o roli Cruise’a mówi: „To Tom jest tu najważniejszy, to on sprawia, że ten ogień wciąż płonie. To kierujący się instynktem, pełen emocji twórca filmowy. Jak nikt zna Ethana Hunta i dlatego sprawia, że ta postać jest tak pełna życia”.
„Fallout” to brawurowa opowieść o tym, jak po nieudanej misji Hunta bomby jądrowe trafiają w ręce szaleńców. A ci planują ataki na Jerozolimę, Mekkę i Watykan. „Im większe cierpienie, tym trwalszy pokój” – mówią terroryści, którzy nie zawahają się przed niczym. Na szczęście Ethan Hunt też się przed niczym nie zawaha.
To, że film ma świetne tempo, trafnie rozłożone akcenty dramaturgiczne, znakomitą obsadę i bezbłędną grę aktorską, nie dziwi. „Mission: Impossible – Fallout” zdumiewa również spektakularnymi efektami specjalnymi. To też było do przewidzenia. Ale to, za co produkcję warto docenić najbardziej, to inteligentne poczucie humoru i zaangażowanie 56-letniego Toma Cruise’a, który większość ujęć kaskaderskich wykonywał samodzielnie. Prawdziwą misję niemożliwą dostaje więc nie tyle Tom Cruise, co Daniel Craig. Na 25 października przyszłego roku zapowiadana jest światowa premiera „Bonda 25”. Czy 007 podoła Huntowi? Szczerze, wątpię.
NIE PRZEGAP: Więcej na ten temat już w sobotę w "Niecodziennej Gazecie Polskiej" - weekendowym dodatku do "Gazety Polskiej Codziennie".