Wiara bardzo pomaga. Jestem człowiekiem wierzącym i mam świadomość, że ktoś nade mną czuwa. Zawsze wspominam słowa mamy: "Pamiętaj, modlę się o bojaźń boską i przyjaźń ludzką dla ciebie" - mówi aktor Jan Kobuszewski w rozmowie z magazynem "Plus Minus".
Na łamach świątecznego magazynu "Plus Minus" odnotowujemy interesujący wywiad z Janem Kobuszewskim, który opowiada o swojej artystycznej karierze na deskach teatru, a także w wielu kabaretach:
Bardzo długo się wahałem, czy poradzę sobie w kabarecie. Kiedy wchodziłem pierwszy raz na estradę Kabaretu Dudek, miałem wrażenie, że ludzie są przeciwko mnie. Myślą sobie, co ten idiota robi na scenie kabaretowej, jego miejsce jest w teatrze dramatycznym. (...) Proszę mi nie przewracać w głowie na stare lata, ale uważam ten zawód za posłannictwo. Być może nie do końca to sobie uświadamiałem, ale to sprawa wychowania, sprawa rodziny, przyjaciół, to wreszcie sprawa profesorów w szkole teatralnej. Wiele czynników się na to składa, że nie traktowałem aktorstwa wyłącznie jako sposobu zarabiania pieniędzy
- czytamy.
W rozmowie nie zabrakło też nawiązania do przygody z "Dziadami" Kazimierza Dejmka (i zamieszaniem po wyrzuceniu dyrektora), która - jak przekonuje sam Kobuszewski - mocno zaważyła na jego karierze:
Dejmek był nie tylko świetnym reżyserem, ale też bardzo dobrym dyrektorem. Dbał o aktorów i teatr jako instytucję. Był chodzącą encyklopedią, nie tylko niesłychanie światłym, ale też prawym człowiekiem. Odejście wraz z nim Narodowego wydawało się więc nam czymś naturalnym. (...) Szukając pracy, dzwoniłem do dyrektorów stołecznych scen, których uważałem co najmniej za dobrych znajomych. Na początku się zgadzali, a potem, kilka dni przed umówionym spektaklem, przepraszali, że nie mogą mi pomóc. Byliśmy po prostu na "czarnej liście". Wtedy rękę podał mi August Kowalczyk, dzięki któremu wróciłem na krótko do Teatru Polskiego.
Kobuszewski został też zapytany o swoją decyzję dotyczącą końca kariery scenicznej i przejścia na emeryturę.
To nie była łatwa decyzja, ale powiem, że zdecydowałem się na nią z szacunku do siebie i do widzów. Dyrektor Andrzej Nejman i koledzy z zespołu podkreślają, że do Kwadratu zawsze mam szansę powrotu, ale wiem, że czas jest nieubłagany. Sił coraz mniej
- stwierdził aktor.
Kobuszewski wspomina również o roli wiary w jego życiu.
Wiara bardzo pomaga. Jestem człowiekiem wierzącym i mam świadomość, że ktoś nade mną czuwa. Zawsze wspominam słowa mamy: "Pamiętaj, modlę się o bojaźń boską i przyjaźń ludzką dla ciebie".