Zablokowana autostrada jako lądowisko dla prywatnego samolotu, wysłana kurierem politycznemu przeciwnikowi trumna, czy wreszcie spontaniczna randka na tajemnej egzotycznej wyspie to tylko nieliczne przykłady fantazji tytułowego Pabla Escobara z filmu Fernanda Leona de Aranoi. „Kochając Pabla, nienawidząc Escobara” to filmowy portret „króla kokainy”, jak nazywany był Pablo Escobar Gaviria - człowiek, który na przełomie lat 80. i 90. stał się jednym z najbogatszych i najpopularniejszych kryminalistów na świecie.
W filmie de Aranoi i tak już barwna postać Escobara (w tej roli znakomity Javier Bardem) zostaje pokolorowana przez twórców jeszcze żywiej - pełno tu spektakularnych scen (za przykład niech posłuży trucht nagiego bohatera ze strzelbą przedzierającego się przez dżunglę i atak wyszkolonych gołębi na policyjne helikoptery), wielkich pieniędzy (moment, w którym Escobar upycha pliki dolarów w walizce swojej kochanki - bezcenny) i równie wielkich interesów, w których przestępstwa kolumbijskiego kartelu przeplatają się z polityką. Równie ważne co pieniądze i władza, w życiu Escobara były kobiety - to właśnie z perspektywy jednej z nich, słynnej i pięknej dziennikarki Virginii Vallejo (świetna rola Penelope Cruz) opowiedziana jest historia narkotykowego barona, zainspirowana zresztą napisaną przez nią biografią Escobara o tym samym co film tytule.
Bardem i Cruz (którzy prywatnie od ośmiu lat są małżeństwem) tworzą elektryzujący duet, w którym pożądanie i pasja łączą się z zaborczością i nienawiścią. Ich burzliwa relacja dobrze oddaje porywczy charakter Escobara uzależniającego swoje maski od okoliczności - z jednej strony jest czułym ojcem, mężem i kochankiem, wrażliwym na los sierot filantropem - z drugiej, bez mrugnięcia okiem, skazuje swoich wrogów (a niekiedy również przyjaciół) na śmierć w męczarniach. A to wszystko podane z dużą dozą humoru (w tym miejscu ukłony dla geniusza, który scenę pękającego z impetem worka z kokainą postanowił okrasić akompaniamentem „Let it snow”…). I choć sami twórcy przyznają, że książka Vellejo była jedynie inspiracją i wiele wydarzeń ukazanych w filmie „podrasowano”, to „Kochając Pabla…” ogląda się wyśmienicie. Zwłaszcza jako pocieszenie po porażce polskiej kadry w niedawnym starciu z Kolumbią na Mundialu.
NIE PRZEGAP: Całą recenzję filmu przeczytasz w dzisiejszym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie"!