W swoich ostatnich słowach Danuta Siedzikówna zawarła cały swój kodeks moralny - powiedział PAP Jacek Frankowski, reżyser filmu \"Inka. Są sprawy ważniejsze niż śmierć\", który pokazano w ramach trwającego w Gdyni Festiwalu Filmowego Niepokorni Niezłomni Wyklęci.
Film opowiada historię sanitariuszki 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej Danuty Siedzikówny. "Inka", uczestnicząca w akcjach przeciw NKWD i UB, została aresztowana w lipcu 1946 r. i skazana na karę śmierci; wyrok wykonano 28 sierpnia 1946 r. Po projekcji filmu reżyser wziął udział w spotkaniu z młodzieżą w ramach odbywającego się podczas festiwalu Forum Studenckiego.
Jak powiedział Frankowski, pierwsze informacje o „Ince” dotarły do niego po tym, gdy w 1991 r. sąd uznał wyrok śmierci wydany wobec "Inki" za nieważny i zrehabilitował Siedzikównę.
- Na początku pomyślałem, że ta decyzja nie przywróci nikomu życia. Potem jednak doszedłem do wniosku, że oznacza przywracanie godności tym ludziom, którym starano się ją odebrać, nazywając ich zbrodniarzami. I jest to bardzo ważne, bo oni muszą w tej naszej historii zaistnieć jako ci czyści, nieskalani, którzy poświęcili swoje życie dla czegoś ważniejszego
– podkreślił reżyser.
Jak dodał, impulsem do podjęcia pracy nad filmem, było ogłoszenie w 2014 r., że zespół Instytutu Pamięci Narodowej prawdopodobnie odnalazł szczątki „Inki” i Feliksa Selmanowicza „Zagończyka”. Z kolei tytuł dokumentu Frankowski zaczerpnął z wypowiedzi jednej z uczennic I LO we Wrocławiu - noszącego imię Siedzikówny – która podkreśliła, że dla sanitariuszki "były sprawy ważniejsze niż jej własne życie".
Zdaniem Frankowskiego, "Inka" już stała się symbolem ponadczasowych wartości dla wielu współczesnych młodych ludzi.
- Młodzież się z nią utożsamia, i te jej ostatnie słowa - 'Przekażcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba' - mają jakiś niezwykły przekaz. Zawiera się w nich zarówno kwestia tradycji rodzinnej, jak i cały kodeks moralny, w który można wpisać najważniejsze zasady
– podkreślił reżyser.
Jak powiedział występujący w filmie Piotr Szubarczyk z gdańskiego oddziału IPN, nie spodziewał się, że sprawa "Inki" zyska tak duży rozgłos.
- Kiedy poznałem jej historię, wiedziałem, że będzie znana, ale nie spodziewałem się, że stanie się postacią, która wszystkie te tragedie żołnierzy wyklętych skupi w historii życia swojego i swoich bliskich. I że stanie się dla młodzieży kimś bardzo ważnym
– podkreślił Szubarczyk.
Jego zdaniem przesłanie "Inki" jest uniwersalne i ponadczasowe.
- Jestem bardzo szczęśliwy, że teraz zna ją cała Polska, bo był taki czas, że wiedziało o niej kilka osób
– podsumował Szubarczyk.
Danuta Siedzikówna urodziła się 3 września 1928 r. Była sanitariuszką 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej. W 1943 r. w wieku 15 lat złożyła przysięgę AK i odbyła szkolenie sanitarne. W czerwcu 1945 r. została aresztowana przez NKWD-UB za współpracę z antykomunistycznym podziemiem. Z konwoju uwolnił ją patrol AK Stanisława Wołoncieja "Konusa", podkomendnego mjr. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki". „Inka” znów działała jako sanitariuszka oraz łączniczka, uczestnicząc w akcjach przeciw NKWD i UB.
20 lipca 1946 r. została ponownie aresztowana przez funkcjonariuszy UB i osadzona w więzieniu w Gdańsku. Po ciężkim śledztwie Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku skazał ją na karę śmierci. Wyrok wykonano 28 sierpnia 1946 r.
W 2014 r. zespół IPN pod kierownictwem prof. Krzysztofa Szwagrzyka podczas prac na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku odnalazł i ekshumował szczątki młodej kobiety z przestrzeloną czaszką, które zidentyfikowano jako szczątki Danuty Siedzikówny. 28 sierpnia 2016 r., w 70. rocznicę jej śmierci, na gdańskim Cmentarzu Garnizonowym odbył się uroczysty państwowy pogrzeb sanitariuszki oraz innego żołnierza 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej - Feliksa Selmanowicza "Zagończyka", który został rozstrzelany wraz z „Inką” w gdańskim areszcie.
Postanowieniem z 10 czerwca 1991 Sąd Wojewódzki w Gdańsku, na mocy przepisów ustawy o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego, uznał wyrok Wojskowego Sądu Rejonowego skazujący Danutę Siedzikównę za nieważny.