GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

Idioci, zdrajcy i wzajemne zrozumienie. O sensie polskiej narodowości

Znów profesor Andrzej Nowak wychodzi ze swoim konserwatywnym słowem do swoich czytelników, używając klasycznych pojęć, które tak ostro brzmią w uszach współczesnych. Tymczasem książka „O historii nie dla idiotów” jest po prostu skierowana do ludzi zainteresowanych polskością.

Najnowsza książka prof. Andrzeja Nowaka
Najnowsza książka prof. Andrzeja Nowaka
Wydawnictwo Literackie

Jak sam tłumaczy autor już w pierwszym zdaniu swojej najnowszej publikacji „pojęcie «idiota», pochodzące od greckiego «idiotes», oznaczało człowieka, który nie interesuje się polityką, sprawami publicznymi, zamyka się wyłącznie w kręgu swoich prywatnych przyjemności, a przez to nie jest w stanie zrealizować w pełni swego człowieczeństwa”.

Zdrajcy

Konsekwentnie od ponad trzech dekad Andrzej Nowak staje w obronie nie tylko sensu polskiej narodowości, jej dynamiki i potencjału kulturotwórczego ale też bierze w obronę sens walki o niepodległość i polskie powstania – piętnując tym samym zdradę i kolaborację. A więc oprócz brutalnego „idiotes” Autor używa jeszcze słowa tak niepoprawnego politycznie jak „zdrajca” i przekonuje przy tym, że „nie zrozumiemy historii lepiej, jeśli zakażemy pisania o niej z perspektywy politycznie niewygodnej”. Historyk piętnuję pedagogikę wstydu, choć nie używa tego stwierdzenia, ale wskazuje intencje „europejskich” elit: „A więc jednak wolno mówić o zdradzie – ale tylko wtedy, jeśli analizujemy, jak to Polska zdradza Zachód”. To określenie, które przeraża polityczne salony III RP, pojawia się u Andrzeja Nowaka w miejscu, gdy wspomina o skompromitowaniu patriotyzmu republikańskiego przez Konfederację Targowicką, albo gdy jeden z rozmówców profesora, którego wywiad zamieszczono w książce, prof. Andrzej Sulima Kamiński, przeciwstawia generałowi Jaruzelskiemu pieśń konfederatów barskich – obrońców niepodległości. Nie tylko surowo brzmiące słowa „idiota” i „zdrajca” czynią z tej książki jedno z najbardziej niepoprawnych politycznie dzieł Profesora. Bo i kolaborantów Autor nie pomija w swoich rozważaniach.

Kolaboranci

Odradzające się w ostatnich latach przekonanie o tym, że powstania były szaleństwem i brawurą, przybiera często nimb realizmu. Jak przekonuje prof. Nowak także kolaboranci i sprzedawczycy (a więc znów – zdrajcy!) kryli się pod płaszczem chłodnej racjonalności. Używali do tego przemilczeń, przekłamań i fałszywych analogii, by tylko usprawiedliwić swoje tchórzostwo lub przekupność. Smutnym tego przykładem, opisanym w książce, jest postać Ksawerego Pruszyńskiego, zdolnego przecież literata i reportażysty, który w czasie II wojny światowej przeszedł metamorfozę i związał się z komunistyczną wersją Polski. Jako że pisarz odwoływał się w swoich inspiracjach do innej legendy polskiego pseudorealizmu – margrabiego Aleksandra Wielopolskiego – Andrzej Nowak rozprawia się z mitem ich przenikliwości za jednym zamachem.

Dla historyka, to nie realizm pcha Polaków do ulegania silniejszym, do współpracy z zaborcą czy do bierności wobec okupacji – to fatalizm jest grzechem przeciwników powstań i zbrojnego oporu. Pruszyński w pewnym momencie zmienił przekonanie. Nagle „jego podstawą jest to stwierdzenie: «będę pisał o Rosji, która zawsze będzie naszym sąsiadem». Rosja jest więc losem Polski. (…) Pruszyński odkrywa wtedy, że przecież wcale nie wszystko było takie złe, groźne w stosunkach Polski z Rosją, że trzeba wyjść poza pewien historyczny stereotyp”. Nie pierwszy i nie ostatni raz okazuje się, że u intelektualistów luźno przywiązanych do Polski pewne oczywistości stają niewyraźne, rozmywają się w niuansowaniu i wątpliwościach – Nowak bezlitośnie je wskazuje i zwalcza.

Uprzejmą, acz stanowczą konfrontację, znajdujemy w książce, w zapisie rozmowy Autora z Tomaszem Łubieńskim, autorem słynnych szkiców zebranych pod tytułem „Bić się czy nie bić?”, wydanych po raz pierwszy w 1976 roku. Choć pisarz i publicysta nie odcinał się od przywiązania do tradycji insurekcyjnej, pozostawał wobec niej mocno sceptyczny. Szukając wad Kościuszki czy oficerów Legionów Dąbrowskiego kwestionował zasadność zrywów, którym przewodzili. Nowak dokonuje tu diagnozy szerokiego grona „odbrązawiaczy” polskiej historii, wskazując na ich jednoznaczną hipokryzję: „chcą demitologizować wielkie polskie tradycje, ale bronią zarazem jak niepodległości mitu Lecha Wałęsy, mitu Bronisława Geremka (…), mitu niepokalanej moralności politycznej Jacka Kuronia”.

(…)

Niezwykle ciekawym interlokutorem, którego poznajemy na łamach książki, jest także profesor Antony Polonsky, historyk stosunków polsko-żydowskich. Obaj panowie dochodzą do dwóch zasadniczych konkluzji. „Celem [badań nad historią Polaków i Żydów] powinno być przejście do drugiego etapu, w którym przeprosiny i usprawiedliwienia będą w coraz większym stopniu zastępowane przez rzetelne, szczegółowe badania i wiarygodne, zniuansowane świadectwa z pierwszej ręki” – mówi prof. Polonsky. Na końcu rozmowy dodaje, że „bardzo popiera cel tej książki [„Historii nie dla idiotów”], będącej (…) zaproszeniem do wymiany opinii, która ułatwia wzajemne zrozumienie”.

Być może w ostatniej książce prof. Nowaka udała się niemożliwa do tej pory alchemia historyka – połączyć dialog, szukanie kompromisu – z pryncypiami, które zawierają też pojęcia zdrady, kolaboracji czy kłamstwa.

Nie przegap! Cały tekst jest dostępny w papierowym wydaniu tygodnika „Gazeta Polska”, nr 25 z 19 czerwca 2019.

 



Źródło: tygodnik GP

#prof. Andrzej Nowak #nowa książka #„O historii nie dla idiotów”

Jakub Augustyn Maciejewski