Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Wolność mierzona kolorami

Od czasów uchwalenia Konstytucji 3 maja, biało-czerwone barwy nieustająco towarzyszą nam w najważniejszych chwilach naszej historii, zarówno tych pięknych i zwycięskich, jak i w czasach dramatycznych. Dają nam siłę, z której być może nawet nie zdajemy sobie sprawy.

Fragment obrazu Konstytucja 3 Maja
Fragment obrazu Konstytucja 3 Maja
Jan Matejko - Zamek Królewski w warszawie

Kronikarz Marcin Bielski, tworzący w szesnastym wieku, podkreślał, że już u zarania naszych dziejów mityczny władca Lech […] „na chorągwiach swych kazał kłaść orła białego za herb, a od tego czasu to Królestwo Polskie tego klejnotu używa". W czasach Rzeczpospolitej Obojga Narodów, a więc po roku 1569 widzimy już chorągiew królewską złożoną z dwóch czerwonych elementów rozdzielonych białym pasem, a na niej dwa godła, Orzeł Biały, który symbolizował Koronę i Pogoń, herb Litwy. Od momentu uchwalenia Konstytucji 3 maja w 1991 roku biało-czerwone barwy nieustająco symbolizowały państwo polskie, które jak się wkrótce okazało, na ponad sto lat zostało wymazane z mapy Europy. W pierwszą rocznicę uchwalenia naszej ustawy zasadniczej, każdy któremu na sercu leżało dobro Rzeczypospolitej przypinał do ubrania te barwy. Ówcześni patrioci uchwalając ustawę, która miała ratować tonącą Rzeczpospolitą uderzali w samo sedno rosyjskich planów.

Pragnienie budowania Ojczyzny

Już w dwa lata po pierwszym rozbiorze w 1774 roku rosyjski ambasador w Polsce Otto Magnus Stackelberg pisał w poufnym liście do swojego ministra Nikity Panina: „Wasza Ekscelencja dobrze wie, że nie pozwolimy nawet wzmiankować o najdrobniejszej zmianie w prawach kardynalnych i zasadniczych materiach stanu”. Nasza Konstytucja 3 maja stawała w poprzek rosyjskich planów i dlatego musiała być przez Rosjan zniszczona, ale pomimo tego na całe dziesięciolecia, tak jak biało-czerwone barwy, stała się symbolem naszych narodowych aspiracji. Niezwykle przejmująco przekazał to papież Jan Paweł II w przededniu wmurowania kamienia węgielnego pod budowę Świątyni Opatrzności Bożej, która miała przecież stanąć tuż po uchwaleniu Konstytucji 3 maja jako wotum dziękczynne narodu. Niestety rozbiory, II wojna światowa i komunistyczne rządy w Polsce sprawiły, że na realizację tego postanowienia Sejmu Wielkiego czekaliśmy 225 lat! W 2004 roku tuż przed rozpoczęcie tej budowy nasz papież pisał:
 

Wiemy, jakie wielkie nadzieje wiązano z tą Ustawą Rządową, słusznie upatrując w niej narzędzie odbudowy struktur politycznych i społecznych w Ojczyźnie po pierwszym rozbiorze. Nie było Polakom dane wprowadzić jej w życie, a nadzieje zdawały się gasnąć  wraz z cierpieniem jakie niosły kolejne rozbiory, powstania i niewola. Wydaje się jednak, że nieustanne powracanie do ducha owego pamiętnego 3 maja, do tych patriotycznych uczuć, do umiłowania dobra wspólnego okupionego daniną krwi i do pragnienia budowania Ojczyzny w oparciu o wspólny wysiłek wszystkich stanów był źródłem mocy dla kolejnych pokoleń, które nie uległy dziejowym burzom i przeniosły w sercach, umysłach i obyczajach wolność Rzeczpospolitej aż do dnia jej odrodzenia.

To nie przypadek, że u zarania odzyskania przez Polskę niepodległości 3 maja 1916 roku w 125. rocznicę uchwalenia Ustawy Rządowej ulicami warszawy przeszła potężna manifestacja z biało-czerwonymi barwami, w które udekorowana również była nasza stolica. Już po odzyskaniu niepodległości Sejm Ustawodawczy 1 sierpnia 1919 roku uchwalił ustawę w której czytamy: „Za barwy Rzeczypospolitej Polskiej uznaje się kolor biały i czerwony, w podłużnych pasach, równoległych, z których górny – biały, dolny zaś – czerwony”. W II Rzeczpospolitej nasze narodowe barwy otaczane były najwyższą czcią i trudno sobie wyobrazić, że komuś mogło przyjść do głowy aby je profanować. Z kolei rocznica uchwalenia Konstytucji 3 maja, od 1919 roku, należała do najważniejszych świąt państwowych. Wszystko zmieniło się po agresji Niemców i Związku Sowieckiego na Polskę, we wrześniu 1939 roku.

Zakazane barwy, zakazane święta

Od razu po wkroczeniu Niemców do Warszawy we wrześniu 1939 roku, zakazane zostało używanie symboli patriotycznych, barw narodowych i obchodzenie narodowych świąt. Na marginesie warto podkreślić jak odbiegało to od okupacji innych państw. W Paryżu 14 lipca, w święto zdobycia Bastylii, Francuzi paradowali po Polach Elizejskich z trójkolorowymi kokardami, w okupowanej Polsce za podobne manifestacje groziło więzienie, obóz koncentracyjny, a nawet śmierć. Pomimo niemieckich zakazów Polskie Państwo Podziemne rozumiejąc jak ważne jest morale Polaków, organizowało w rocznice świąt narodowych spektakularne akcje patriotyczne. I tak 3 maja 1940 roku na Grobie Nieznanego żołnierza pojawiły się biało-czerwone kwiaty, a część legalnie działających szkół została zamknięta, co wzbudziło w Niemcach wściekłość i aresztowania wielu nauczycieli. Z kolei rok później członkowie Organizacji Małego Sabotażu w całej Warszawie rozwieszali na murach, drutach telegraficznych i tramwajowych biało-czerwone chorągiewki. Takie akcje powtarzały się cyklicznie. Z kolei 11 listopada 1941 roku piękna biało-czerwona flaga załopotała w ręku Jana Kilińskiego na pomniku, który stał wtedy przy placu Krasińskich. Z okazji święta 3 Maja w 1942 roku konspiracyjny „Biuletyn Informacyjny” podkreślał, że […] „święto Trzeciego Maja to symbol nieśmiertelnych zawsze żywych sił odrodzeńczych Narodu Polskiego, jego wiekowych dążności do dźwigania się w najcięższych nawet warunkach ku wolności, ku mocy, ku zwycięstwu”.

Jak wielkie było to wsparcie dla Polaków pokazują wydarzenia z 3 maja 1943 roku. W tym dniu Kierownictwo Walki Cywilnej nadało z nieczynnego wcześniej megafonu na placu Wilsona specjalną audycję rocznicową. Naoczny świadek tych wydarzeń Władysław Bartoszewski, tak pisał o tym w podziemnej prasie:

<< Polska żyje!>> – pełen wiary, entuzjazmu i siły głos męski rzucający te słowa był echem głosów wszystkich serc, zwiastunem wieści radosnej, którą przeżywa się zawsze. […] Wraz z nieśmiertelną melodią Mazurka Dąbrowskiego płynąca ponad głowami urzeczonych ludzi zda się spływać coś porywającego, nie do zniesienia pięknego… I oto znajdujemy się w innym świecie. Dokoła męczeństwo i groza, Gestapo, Pawiak, żandarmeria, karabiny maszynowe. Płonące getto – a tu porwana zahipnotyzowana masa ludzka, obojętna na wszystko, nie zwracająca uwagi zieleniejące w oknach mundury oszołomionych Niemców.

Flaga wszystkich zjednoczonych narodów

Jak ważnym symbolem były nasze barwy narodowe pokazuje historia z pierwszych dni powstania w getcie warszawskim, kiedy toczyła się tak zwana bitwa na placu Muranowskim. Wtedy obok siebie zawisły dwie flagi: polska i żydowska. Wzbudziło to potworną wściekłość Niemców. Dowódca niemieckich oddziałów walczących z powstańcami Jurgen Stroop zapisał w swoim raporcie: „Główna grupa Żydów wymieszana z polskimi bandytami, wycofała się na tak zwany Plac Muranowski już w pierwszym lub drugim dniu walk. […] Na dachu betonowego budynku wznieśli dwie flagi żydowską oraz polską jako sygnał do walki przeciwko nam. Te dwie flagi zostały zdobyte w drugim dniu akcji podczas rajdu specjalnej grupy bojowej”.

Innym symbolem udziału Polaków w II wojnie światowej stało się zatknięcie polskiej flagi na szczytach zdobytego przez naszych żołnierzy klasztoru Monte Cassino. 18 maja 1944 roku patrol 12 Pułku Ułanów Podolskich pod dowództwem podporucznika Kazimierza Gurbiela wkroczył do ruin opactwa. Nad tym, wydawałoby się nie do zdobycia klasztorem, załopotała biało-czerwona flaga. Kiedy patrzę na to zdjęcie, za każdym razem mam ciarki na plecach. To miejsce zdobyli żołnierze generała Andersa, którzy jeszcze kilkanaście miesięcy temu siedzieli w sowieckich łagrach. Żołnierze, którym ich dowódca przed szturmem mówił: „Niech lew mieszka w waszym sercu”. Jeden z amerykańskich korespondentów wojennych pisał dla swojej gazety: „Staliśmy wszyscy w milczeniu, salutując polskiej fladze, która stała się w tej chwili flagą wszystkich zjednoczonych narodów”.

Wymazać z pamięci

Po zakończeniu II wojny światowej i przejęciu w Polsce władzy przez komunistów na całe lata wyrzucono z podręczników historii, bądź pisano kłamliwie o Monte Cassino. Kłamano też o Powstaniu Warszawskim, którego jednym z symboli była powiewająca od 1 sierpnia 1944 roku biało-czerwona flaga nad słynnym Prudentialem na ówczesnym placu Napoleona, a dziś nomen omen placu Powstańców Warszawy. W 1951 roku oficjalnie zlikwidowano święto rocznicy Konstytucji 3 maja. Dozorcy skrupulatnie mieli dbać, aby flaga wywieszana 1 maja z okazji święta Pracy, nie wisiała jeszcze dwa dni później. Komuniści nie mieli tyle odwagi, żeby zmienić polską flagę. Sił starczyło im na pozbawienie orła korony. Podobno chcieli wyrzucić też orła, ale sam Józef Stalin zadecydował, że ma on pozostać. Dla mnie osobiście na zawsze symbolem komunistycznej dyktatury w Polsce pozostanie zdjęcie osiemnastoletniego Zbyszka Godlewskiego, upamiętnionego w pieśni „Janek Wiśniewski padł”. Zabity przez komunistów 17 grudnia 1970 roku w Gdyni. Niesiony na drzwiach przez robotników, a jego ciało skąpane we krwi okrywał biało-czerwony sztandar. Dzień przed śmiercią napisał do rodziców: „Kochani Rodzice, byłem dzisiaj w Gdańsku. Wszystko widziałem. Nie martwcie się… Zbyszek”. On martwił się o Polskę.

 

 

 

 



Źródło: Tygodnik Gazeta Polska

#barwy narodowe #konstytucja 3 maja #biało-czerwona

Piotr Dmitrowicz