W XVIII wieku, we francuskiej prowincji Gévaudan, grasował tajemniczy potwór zabijający ludzi. Pierwszą ofiarą była czternastoletnia Jeanne Boulet, zabita we wsi Hubacs 30 czerwca 1764 roku, a ostatnią dziewiętnastoletnia Jeanne Bastide, którą znaleziono z rozszarpanym gardłem w dniu 17 czerwca 1767. Przez te trzy lata odnotowano 157 ataków, 104 osoby zginęły. Stworzenie, nazwane „Bestią z Gévaudan” napadało na dzieci i młodzież oraz na kobiety. Co ciekawe, źródła z epoki twierdzą, że nigdy nie zginęła osoba płci męskiej powyżej osiemnastego roku życia. Do dziś nie wiadomo, z czym ówcześni ludzie mieli do czynienia.
Najpierw uważano, że ludzi zabija ogromny wilk. Kiedy w sierpniu 1765 roku strażnik leśny, Rinchard, zastrzelił w lesie w Paulhac takie wyjątkowo duże zwierzę, wydawało się, że potwór został pokonany. Jednak wkrótce w leśnym wąwozie coś zaatakowało garbarza Boudeta i jego dwóch pomocników. Jednemu z nich udało się zranić „zwierzę”, które, jak potem opowiadał „popchnęło go i uciekło”. „Było wielkości rocznego cielaka, dużo zwinniejsze od wilka, miało długi, płowy grzbiet z ciemniejszą pręgą pośrodku, wzdłuż linii kręgosłupa i czerwonawe plamki na bokach i brzuchu, a także coś w rodzaju czarnej grzywy przedłużającej się na szyję”. Mężczyźni opisali też potężny, szeroki pysk i długi ogon, którym zwierzę poruszało, oraz łapy zakończone wielkimi pazurami. Inne osoby, które bestia zaatakowała i które przeżyły, w podobny sposób opisywali to, co zobaczyły. Często wspominano o czymś w rodzaju guzików na jej brzuchu. Stąd wyciągnięto też wnioski, że być może był to człowiek skryty za zwierzęcym przebraniem.
„Bestia z Gévaudan” atakowała na ściśle ograniczonym terytorium, którego środek wypadał w trójkącie mieszczącym się między trzema miejscowościami: Paulhac, Mont Mouchet i La Besseyre Saint Mary. Wszystkie one leżą na terenie gęsto zalesionym, górzystym i poprzecinanym licznymi wąwozami, a pod ziemią ciągną się korytarze starych kopalni antymonu.
Na rozkaz hrabiego de Moncan, wojskowego gubernatora Langwedocji, dość szybko podjęto wielkie polowanie. 7 lutego 1765 r. zmobilizowano do nagonki ludność z 73 parafii – kilka tysięcy osób. Bez efektu. Sprowadzono z Normandii braci Dennevalów – słynnych myśliwych i pogromców wilków. Zabili oni na miejscu wiele z tych zwierząt, ale i „bestia” nie ustawała w mordowani. Zwrócono się więc do wojska, ściągając oddziały dragonów. Efekty ich poszukiwań były tak niewielkie, że drwiła z tego prasa na całym świecie. Do Gévaudan przybył François Antoine, rusznikarz króla i Wielki Łowczy Wilków Królestwa. Wreszcie ogromnego wilka zabił jeden z łowczych Antoine’a – Jean Chastel, który użył poświęconych srebrnych kul. Od tego czasu nie doszło do żadnych ataków.