75 lat temu, 30 kwietnia 1945 roku, sowieccy żołnierze wkroczyli do niemieckiego obozu KL Ravensbrück, kończył się dramat więzionych, wykorzystywanych do niewolniczej pracy i mordowanych tam kobiet z całej Europy. To tam bestie przebrane w lekarskie fartuchy dokonywały makabrycznych doświadczeń medycznych. Ich ofiarami były przede wszystkim Polki, młode dziewczyny, które jeśli przeżyły nosiły w sobie traumę tych eksperymentów do końca życia.
Karolina Lanckorońska, która do KL Ravensbrück trafiła na początku stycznia 1943 roku z niedowierzaniem i goryczą pisała: „Pomyślałam o niemieckiej nauce, której sama tak wiele zawdzięczam… A teraz ci sami Niemcy własną swoją egzystencją hańbią ludzkość, do której należą. Kto za to, co się tutaj dzieje, będzie kiedyś odpowiadał? Przecież nikt nigdy nie będzie mógł powiedzieć, że to wszystko dlatego się stało, że kilku zbrodniarzy dorwało się do władzy. Nie jest ich przecież kilku, są ich legiony… legiony… Iluż ich było trzeba, aby wymyślić, stworzyć i prowadzić jeden obóz Ravensbrück…”.
Orzeźwiające powietrze niemieckich lasów…
Podobno odpowiedzialny za powstanie niemieckich obozów Heinrich Himmler uważał, że należy je budować w otoczeniu pięknej natury, ale i miejscach oddalonych od ludzkich oczu. Sielskie niemieckie pejzaże miały mieć dobroczynny i oczyszczający wpływ na reedukację więźniów. Wśród jezior, zielonych lasów i sennie wijących się pagórków powstał jeden z najokrutniejszych niemieckich obozów. 80 kilometrów od niemieckiej stolicy, w środku Europy, przez blisko osiem lat istniało piekło na ziemi. Miał to być, według jego twórców, „Muster–Lager” – czyli obóz wzorcowy dla innych stu, które miano dopiero stworzyć. Do prac nad nim w listopadzie 1938 roku skierowano więźniów z pobliskiego męskiego obozu Sachsenhausen. Wybudowano go na planie prostokąta, otoczono wysokim, na blisko cztery metry, murem zwieńczonym drutami pod napięciem elektrycznym. Początkowo przeznaczony był dla 15 tysięcy więźniarek, ale szybko okazało się, że osadzonych przybywa i musiała nastąpić rozbudowa. Według różnych informacji w obozie przetrzymywano jednocześnie od 30 do ponad 40 tysięcy kobiet. Przez cały okres funkcjonowania niemieckiego obozu przez jego bramy przeszło prawdopodobnie około 132 tysięcy kobiet. Ile z nich straciło życie? Tutaj badacze nie są zgodni. Padają liczby od 50 do ponad 90 tysięcy. Jedno jest pewne za każdym obozowym numerem krył się osobisty ludzki dramat, ból, cierpienie, strach, głód i wreszcie śmierć, a jeśli udało się przeżyć to trauma i niedająca się niczym zagłuszyć pamięć. Wśród więzionych kobiet najwięcej było Polek – około 40 tysięcy. Jeden z największych transportów miał miejsce w 1944 roku, kiedy z powstańczej Warszawy trafiło ich tutaj 12 tysięcy. Oprócz Polek w KL Ravensbrück przetrzymywane były Rosjanki, Francuzki, Niemki, Holenderki, Brytyjki, Żydówki i Romki.
Cały artykuł Piotra Dmitrowicz można przeczytać w najnowszym wydaniu GP.