Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Dwa lata temu zmarł ks. Kaczkowski. "Życie pod prąd" to szersza perspektywa na jego postać

Dziś, 28 marca, mijają dokładnie dwa lata od śmierci ks. Jana Kaczkowskiego. Jego biografia pióra Przemysława Wilczyńskiego to kolejny dowód na to, jak niezwykłą postacią był ten popularny kapłan i założyciel Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio. To również spojrzenie na jego postać z nieco innej, szerszej niż dotychczas perspektywy.

YouTube

Macie wielkiego pecha, że poznaliście Jana dopiero w ciężkiej chorobie - zwraca się do Przemysława Wilczyńskiego, autora biografii „Jan Kaczkowski. Życie pod prąd” (wydawnictwo WAM) brat ks. Jana, Filip Kaczkowski. Rzeczywiście, o duchownym z Sopotu, a właściwie z Pucka, z którym związał swoją kapłańską i filantropijną drogę, zrobiło się głośno w roku 2013, kiedy ksiądz już zmagał się z glejakiem mózgu. Prowadzone przez niego na antenie Boska.TV ewangelizacyjne vlogi zyskują coraz większą popularność, a wydana w tym samym roku książka „Szału nie ma, jest rak” oparta na podstawie rozmów z ks. Janem rozpoczyna etap, w którym duchowny zyskuje przezwisko „onkocelebryty”. Jak sam wielokrotnie podkreślał, nie przeszkadzało mu ono: - Sam o sobie tak mówię. Bo skoro ten nowotwór gdzieś w mojej głowie się zagnieździł i nie da się go usunąć, to niech on robi coś dobrego - komentował.
    
Największy przełom przyniósł rok 2015 i wywiad rzeka dla katolickiego dziennikarza Piotra Żyłki, który zaowocował książką „Życie na pełnej petardzie. Czyli wiara, polędwica i miłość”. Rozmowa ta sprawiła, że popularność Kaczkowskiego wzrosła jeszcze bardziej, a Polacy pokochali księdza, który z wielkim poczuciem humoru opowiadał o rzeczach w gruncie rzeczy tragicznych, do których z pewnością można zaliczyć zmagania ze śmiertelną chorobą. Nastąpiła wówczas nawet moda na czytanie i słuchanie ks. Kaczkowskiego, każdy chciał spróbować życia  „na pełnej petardzie”. Dodatkowego kolorytu jego postaci dodawały pozorne sprzeczności i bezkompromisowe, wywołujące w środowisku katolickim kontrowersje wypowiedzi i zachowania - z jednej strony ks. Jan potrafił wystąpić podczas przystanku Woodstock, z drugiej, prezentował bardzo konserwatywne podejście do wiary i liturgii, zwłaszcza w jej przedsoborowym wydaniu. 

\"\"

„Jan Kaczkowski. Życie pod prąd” to książka bardzo potrzebna. Chociaż opowieść o ks. Janie już zawsze będzie się łączyć z tematem śmiertelnej choroby, warto spojrzeć na biografię duchownego szerzej. Wilczyński cofa się do najmłodszych lat Kaczkowskiego i prowadząc czytelnika przez poszczególne etapy jego życia, rzuca światło na mniej znaną stronę kapłana, m.in. dzięki licznym wypowiedziom członków rodziny i przyjaciół. Biografia zawiera też ciekawe  zdjęcia ks. Jana, oddające jego barwne życie - znajdziemy tu bowiem zarówno fotografię kapłana „pozującego” z… wędliną (opatrzone cytatem: „Szczytem mistyki jest jedzenie polędwicy”), zdjęcia z domu rodzinnego i oficjalnej działalności - jak na przykład to ze śp. Marią Kaczyńską, zrobione w 2007 r. podczas uroczystości wmurowania kamienia węgielnego pod budowę puckiego hospicjum.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie, niezalezna.pl

#Przemysław Wilczyński #Życie pod prąd #hospicjum #Puck #Jan Kaczkowski

Magdalena Fijołek